Zatrzymany rok temu pod zarzutem korupcji i zabójstwa pacjenta G. poskarżył się do Strasburga. Chce przeprosin i 100 tys. euro odszkodowania.
Fundacja, wydając opinię, brała pod uwagę głównie sposób zatrzymania lekarza: obliczony na efekt nagłośniony medialnie. Doktora G. agenci CBA wyprowadzili ze szpitala w kajdankach, na oczach pacjentów, a całą akcję filmowano. – Stosowanie przymusu wobec G. nie było konieczne. Ten tryb zatrzymania mógł być wykorzystany jako element politycznego i propagandowego spektaklu skierowanego przeciwko lekarzowi i grupie zawodowej, która była wówczas w sporze z rządem – mówi Dawid Sześciło z fundacji.
HFPC zwraca też uwagę, że w ostatnich latach w Polsce coraz częściej dochodzi do pokazowych zatrzymań. Celuje w tym nie tylko CBA. Byłego ministra Emila Wąsacza w spektakularnej akcji ujęło CBŚ, byłego prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego – agenci UOP.
– Służby niepokojąco często stosują najbardziej ingerujące w wolność osobistą środki: przymus i kajdanki. To prowadzi do poniżającego traktowania, jak w przypadku dr. G. – mówi Sześciło. Fundacja przypomina, że przepisy dające CBA prawo do zakładania kajdanek rzecznik praw obywatelskich zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego.
Autorzy opinii nie mają wątpliwości, że wobec kardiochirurga naruszono domniemanie niewinności. Chodzi m.in. o słynne słowa Zbigniewa Ziobry, który w dniu aresztowania lekarza powiedział: Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie. – Minister nie może się bronić, że korzystał ze swobody wypowiedzi. Z orzeczeń Trybunału w Strasburgu wynika, że urzędnicy powinni szczególnie ostrożnie ważyć słowa – zaznacza Sześciło.