Głowa państwa poprosiła krakowskich radnych PiS, by zrezygnowali z zabiegów o przyznanie mu tytułu honorowego obywatela miasta, bo inicjatywa wywołała gwałtowne protesty polityków Platformy Obywatelskiej. „Pragnę podziękować za ten wyraz uznania, jednak ze względu na atmosferę napięcia i nieporozumień czuję się w obowiązku prosić państwa w tej chwili o zaniechanie tego projektu” — napisał Lech Kaczyński w liście odczytanym podczas sesji Rady Miasta Krakowa.
- Czuję żal i przykrość, że inicjatywa, która miała być zaszczytem i dla prezydenta, i dla miasta spaliła na panewce z powodów politycznych — mówił poseł Zbigniew Wassermann z PiS na specjalnej konferencji prasowej. Za fiasko przedsięwzięcia wini „nieuzasadnioną agresję polityków PO”. Jego zdaniem, torpedując pomysł uhonorowania Lecha Kaczyńskiego głównie za zasługi na rzecz ochrony zabytków Krakowa, politycy Platformy złamali podstawowe standardy życia politycznego. — Bali się prawdy, bo przedstawienie walorów Lecha Kaczyńskiego byłoby niekorzystne dla kandydatów PO - stwierdził poseł.
Choć w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego znacznie wzrosły środki przekazywane Społecznemu Komitetowi Ochrony Zabytków Krakowa, radni Platformy uznali inicjatywę PiS za inicjatywę związana z prezydencką kampanią wyborczą. Oskarżyli nawet polityków PiS o zamiar „kupczenia tytułami”. Miejscy radni PO dostali od PiS-u ustną propozycję, że jeśli poprą wniosek o honorowe obywatelstwo dla prezydenta Kaczyńskiego, to PiS jest gotowy poprzeć identyczny tytuł dla premiera Tuska — stwierdziła kierująca krakowską PO europosłanka Róża Thun.
Józef Pilch, przewodniczący rady miasta z ramienia PiS zaprzeczał, by taka oferta kiedykolwiek padła. Radny Platformy Grzegorz Stawowy stwierdził natomiast, iż taką sugestię usłyszał.
Sprawa miejskich honorów wywołała także emocje wśród mieszkańców Krakowa. Na portalu Facebook zbierano podpisy pod protestem przeciw tytułowi dla prezydenta.