Prokuratorzy IPN nie chcą wprost komentować jej wypowiedzi. Jednak mówią: – W latach 50. ta biedna staruszka była damą, chodziła w oficerkach i jako prokurator poruszała się własnym radiowozem. Pewne fakty i dokumenty z jej życia są bezsporne – mówi Marek Klimczak, prokurator z warszawskiego IPN. Do niektórych z nich sama się zresztą przyznała po tzw. komisji Mazura, która weryfikowała w okresie odwilży stalinowskich sędziów i prokuratorów.– Chodzi o własnoręcznie napisane oświadczenie dla partii, w którym stwierdziła, że była jedynie pieczątką Urzędu Bezpieczeństwa w sprawach toczonych m.in. przeciwko żołnierzom AK– dodaje Klimczak.

Zdaniem adwokata Marka Małeckiego takie wypowiedzi na łamach prasy nie będą miały wpływu na decyzje brytyjskiego sądu.