Świadek nie pamiętał, że był milicjantem

W 25. rocznicę śmierci maturzysty sąd zamknął przewód w procesie zomowca oskarżonego o pobicie

Aktualizacja: 15.05.2008 08:04 Publikacja: 15.05.2008 03:15

Grób Grzegorza Przemyka na warszawskich Powązkach

Grób Grzegorza Przemyka na warszawskich Powązkach

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał wczoraj ostatniego świadka w procesie byłego zomowca Ireneusza K. sądzonego za pobicie Grzegorza Przemyka. Za tydzień mowy końcowe stron. Potem – wyrok.

Ostatnim świadkiem w procesie był Arkadiusz Denkiewicz, który w 1983 roku był milicjantem w komisariacie na warszawskiej Starówce, gdzie skatowano maturzystę. Kiedy zomowcy w zamkniętym pokoju znęcali się nad Grzegorzem, bijąc go pięściami, łokciem i pałką, Denkiewicz był dyżurnym. To on zachęcał oprawców, by bili tak, „żeby nie było śladów”. Wczoraj zeznawał jako świadek, ale nie wniósł nic nowego do sprawy.

Zapytany, jak się nazywa, odparł: „Arek Denkiewicz”. Potem niemal na wszystkie pytania sądu odpowiadał tak samo: „Nie wiem, nie pamiętam”. Często milczał, sprawiając wrażenie, jakby nie rozumiał, po co go wezwano.

Ten 60-letni dziś były milicjant nie pamiętał tego, że pracował w milicji, ani zatrzymanego maturzysty. Sąd odczytał więc jego zeznania ze śledztwa. Wynika z nich, że Denkiewicz nie widział i nie słyszał, by na komisariacie któryś z jego kolegów bił Grzegorza.

„Tylko dwa razy, jak usłyszałem jakieś okrzyki, takie jak przy karate, wyjrzałem na korytarz” – wynikało z zeznań byłego milicjanta złożonych w latach 80. i 90., kiedy jeszcze wszystko pamiętał.

Po utajnieniu rozprawy sąd odczytał opinię psychiatryczną dotyczącą Denkiewicza. Potem zamknął przewód. Po mowach końcowych, które obrona i oskarżenie wygłoszą za tydzień, zapadnie wyrok w sprawie Ireneusza K. To jego piąty już proces – wcześniej sądy czterokrotnie go uniewinniały.Arkadiusz Denkiewicz to jedyny milicjant skazany w związku ze śmiercią Przemyka.

Sąd wymierzył mu w 1997 roku dwa lata więzienia za nawoływanie do pobicia maturzysty, ale nie odsiedział nawet dnia.

Gdy tylko został skazany, zaczął chorować. Według opinii biegłych ma tak poważne dolegliwości psychiczne, że nie może przebywać w więzieniu. Denkiewicz zaczął chorować wtedy, gdy wszczęto procedurę wykonawczą, by posłać go za kraty.

19-letni Grzegorz Przemyk został zatrzymany 12 maja 1983 roku na placu Zamkowym w Warszawie, gdzie świętował z kolegą Cezarym F. zdanie matury. Milicjanci przewieźli go na pobliski komisariat na Starym Mieście i tam skatowali. Zmarł dwa dni później.

Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał wczoraj ostatniego świadka w procesie byłego zomowca Ireneusza K. sądzonego za pobicie Grzegorza Przemyka. Za tydzień mowy końcowe stron. Potem – wyrok.

Ostatnim świadkiem w procesie był Arkadiusz Denkiewicz, który w 1983 roku był milicjantem w komisariacie na warszawskiej Starówce, gdzie skatowano maturzystę. Kiedy zomowcy w zamkniętym pokoju znęcali się nad Grzegorzem, bijąc go pięściami, łokciem i pałką, Denkiewicz był dyżurnym. To on zachęcał oprawców, by bili tak, „żeby nie było śladów”. Wczoraj zeznawał jako świadek, ale nie wniósł nic nowego do sprawy.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo