Zdaniem skruszonego gangstera mafii pruszkowskiej Jarosława S. pseudonim"Masa", reaktywacja gangu już się właściwie dokonała. - Z więzień wyszli groźni bandyci, którzy już zaczynają zastraszać świadków, by zmieniali zeznania. To są niereformowalni bandyci, którzy nie mają pomysłu na życie i zrobią wszystko by odbudować swą siłę - mówi świadek koronny.
Reaktywacja najgroźniejszej niegdyś grupy przestępczej w Polsce to wynik niemal jednoczesnego wyjścia na wolność wielu jej członków. 28 maja więzienne mury opuściło trzech bossów gangu: Zygmunt R. ps. Bolo, Ryszard Sz. ps. Kajtek oraz Janusz P. ps. Parasol. Poza tym na przełomie ostatnich miesięcy na wolność wyszło 35 innych "pruszkowiaków", którzy odpowiadają m.in. za napady i handel narkotykami.
Według wiceministra spraw wewnętrznych i administracji gen. Adama Rapackiego, który jako jeden z twórców CBŚ uważany jest za pogromcę pruszkowskiej mafii, trudno się dziwić, że bandyci wychodzą.
- Wielu z nich odsiedziało już swoje wyroki, za kratami spędzili wiele lat. Jednak zadaniem policji jest monitorowanie tego co oni robią. Jeśli wrócą do popełniania przestępstw, mogę im obiecać, że zrobimy wszystko by z powrotem trafili za kraty - zapowiada minister Rapacki. Gang pruszkowski, który powstał pod koniec lat 80, był przez ponad 10 lat największą polską zorganizowaną grupą przestępczą. Zarabiał miliony na handlu narkotykami, napadach oraz na pobieraniu haraczy od grup przestępczych z całej Polski. W wojnach, jakie "Pruszków" toczył z konkurentami z Wołomina oraz grupami z zachodniej i północnej Polski, zginęło w sumie kilkadziesiąt osób. Regularnie wybuchały bomby w największych polskich miastach. W 2000 r., gdy jeden z członków grupy - "Masa" został świadkiem koronnym, policja skutecznie uderzyła w Pruszków. W ciągu dwóch lat niemal doszczętnie rozbito grupę.