Marcin Libicki miał być „jedynką” na liście PiS w Wielkopolsce. Ale w „Głosie Wielkopolskim” ukazało się kilka artykułów opartych na dokumentach IPN, w których zarzucono mu współpracę z SB. Dlatego wczoraj wieczorem sprawę Libickiego miał omawiać Zarząd Główny PiS. – Decyzja o tym, czy znajdzie się na liście, zapadnie dziś, ale nie będziemy jej na razie upubliczniać – mówił wczoraj „Rz” członek Zarządu Głównego. – Potrzeba czasu na załatwienie tych spraw we własnym gronie.
Libicki złożył w poniedziałek wniosek o autolustrację. Lecz dla władz PiS nie jest to znaczący gest. – Chciał nas przekonać, że nie był agentem. Ale to nie przekonuje – mówi polityk zasiadający w zarządzie partii.
Po artykułach w „Głosie Wielkopolskim” kwerendę w archiwach rozpoczął IPN. – Odnalezione materiały trafią do sądu, który poprowadzi postępowanie lustracyjne – mówi „Rz „Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie „Rz”, część członków Zarządu Głównego i Komitetu Politycznego PiS wolałaby, żeby Libickiego skreślić, a jego miejsce przyznać europosłowi Konradowi Szymańskiemu. Ale boją się politycznych konsekwencji. – Pragmatyczne względy mogą sprawić, że Libicki na liście zostanie – mówi nasz informator.
Jakie to względy? Według naszych informacji władze PiS obawiają się, że Libicki może wówczas opuścić partię i wstąpić do stowarzyszenia Kazimierza Ujazdowskiego Polska XXI. – I wtedy zabierze ze sobą posłów: syna Filipa i Jacka Tomczaka – prognozuje polityk PiS.