Najwyższa Izba Kontroli skrytykowała kolejne rządy i ministrów za nieudolność w ratowaniu polskich stoczni. Według kontrolerów zarówno PiS, jak i PO koncentrowały swoje wysiłki głównie na utrzymaniu bieżącej produkcji i ochronie miejsc pracy. Zabrakło natomiast pomysłu na długofalowe działania restrukturyzacyjne.
– Względy społeczne i sprawy polityczne w dużo większym stopniu niż rynek i prawa ekonomii decydowały o działaniach kolejnych rządów i spółek wobec polskich stoczni – wynika z raportu Izby.
– Płacimy za błędy polityków różnych opcji, którzy przyłożyli rękę do upadku stoczni – mówi „Rz” Roman Gałęzewski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej.
Według NIK Stocznia Gdańsk otrzymała od państwa 86,51 mln zł (m. in. w formie przejęcia zobowiązań i pożyczek) oraz 148 mln zł gwarancji na budowę statków. Tej ostatniej kwoty udzielono jednak grupie Stoczni Gdynia, zanim ją wydzielono z gdańskiego zakładu.
– My nigdy fizycznie tych 148 mln zł nie mieliśmy. To kreatywna księgowość – mówi Gałęzewski i twierdzi, że przypisanie wspomnianej sumy do Stoczni Gdańsk zakłamuje rzeczywisty obraz udzielonej pomocy.