Reklama
Rozwiń
Reklama

Wolność warta pół miliona

Po pół roku spędzonym za kratami Lew R. i jego syn odzyskają wolność. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uchylił im areszt. Orzekł, że producent może wyjść po wpłaceniu poręczenia majątkowego.

Aktualizacja: 20.11.2009 02:44 Publikacja: 19.11.2009 19:23

Lew R. przebywa w areszcie pół roku (na zdjęciu w łódzkim sądzie w maju). Na wolność będzie mógł wyj

Lew R. przebywa w areszcie pół roku (na zdjęciu w łódzkim sądzie w maju). Na wolność będzie mógł wyjść najwcześniej 25 listopada

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

– Wystarczającym zabezpieczeniem jest niebagatelna kwota 500 tys. zł połączona z zatrzymaniem paszportu i zakazem opuszczania kraju – uznał sąd. Syn producenta Marcin nie musi wpłacać żadnego poręczenia. Obrońcy podejrzanych nie kryli zadowolenia.

– Wszystkie czynności zaplanowane z moim klientem zostały wykonane, a materiał dowodowy zabezpieczony. Lew R. nie powinien być dalej w areszcie także ze względów zdrowotnych – mówi Jacek Pietrzak, adwokat producenta.

Ale prokuratura nie kapituluje: – Będziemy się odwoływać, ta decyzja nie jest po naszej myśli – mówi „Rz" Jarosław Szubert, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. – Czekamy na pisemne uzasadnienie sądu, by się do niego odnieść. Jak ustaliła „Rz", pieniądze na kaucję są już przygotowane i mają być wpłacone do 25 listopada (gdy decyzja sądu się uprawomocni). Tego dnia ojciec i syn będą mogli wyjść z aresztu. Sąd dał czas na wpłacenie kaucji do 19 grudnia.

Lew R. i jego syn to najbardziej znane osoby w głośnym śledztwie dotyczącym wystawiania fałszywych zwolnień lekarskich za łapówki. W procederze mieli brać udział lekarze, adwokaci i ich klienci. Dzięki fałszywkom – jak twierdzi prokuratura – skazani i podejrzani unikali aresztu i zasądzonych kar.

Lew R. zdaniem prokuratury miał nakłaniać inną osobę do udzielenia korzyści majątkowej, wręczyć 210 tys. zł łapówki i obiecać wręczenie kolejnych 190 tys. zł za pośrednictwo w załatwieniu lewej dokumentacji. W ten sposób producent skazany w 2004 r. na dwa lata więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory chciał w 2005 r. uniknąć odsiadki.

Reklama
Reklama

Jak wyglądały starania Lwa R. o zdobycie fałszywych zaświadczeń, opowiedział śledczym pośrednik Konrad T., który ma status świadka koronnego. Według jego słów producent dotarł do niego przez warszawskiego adwokata Roberta D., a zaświadczenie o ciężkim stanie zdrowia Lwa R. wydał – według „koronnego"– lekarz ze Stołecznego Centrum Rehabilitacji (Stocer) w Konstancinie. Miał w nim orzec u R. „przewlekłą dyskopatię lędźwiową" i cukrzycę.

Czy sąd, zwalniając Lwa R. i jego syna, wziął pod uwagę niedawny apel około 100 osób w obronie Marcina R.? Nie wiadomo. Jego autorzy, m.in. biznesmeni, bankowcy i ludzie kultury, twierdzili, że areszt to zbyt drastyczny środek dla syna, który chciał pomóc ojcu.

– Kolejne czynności z udziałem Lwa R. są przewidziane w najbliższych dniach. Uważamy, że tylko areszt zabezpieczy prawidłowy tok śledztwa – mówi „Rz" prokurator Szubert. Śledczy obawiają się, że na wolności R. może mataczyć.

Wobec dwóch warszawskich adwokatów, którzy także mają zarzuty w łódzkim śledztwie: Roberta D. i Andrzeja P., sąd wyznaczył kaucje po 200 tys. zł.

– Wystarczającym zabezpieczeniem jest niebagatelna kwota 500 tys. zł połączona z zatrzymaniem paszportu i zakazem opuszczania kraju – uznał sąd. Syn producenta Marcin nie musi wpłacać żadnego poręczenia. Obrońcy podejrzanych nie kryli zadowolenia.

– Wszystkie czynności zaplanowane z moim klientem zostały wykonane, a materiał dowodowy zabezpieczony. Lew R. nie powinien być dalej w areszcie także ze względów zdrowotnych – mówi Jacek Pietrzak, adwokat producenta.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Olejomaty opanowują Mazowsze, ale omijają Warszawę. Stolica czeka na innowacyjny recykling
Kraj
Polska bez kompleksów. Młodsi uważają, że to Zachód jest zacofany
Kraj
Pociągiem z Warszawy do Lublina w półtorej godziny. Umowa na cztery tory linii otwockiej podpisana
Kraj
Bizancjum w stołecznym ratuszu. Rafał Trzaskowski zatrudnił trzecią dyrektorkę-koordynatorkę
Reklama
Reklama