Wywiad z archiwum tygodnika Plus Minus
Czy Maria Skłodowska-Curie była feministką?
Na pewno była wybitną uczoną. Była też kobietą wyemancypowaną i samodzielną. Ale z pewnością nie miała tożsamości feministycznej.
Co to właściwie znaczy mieć tożsamość feministyczną? W Polsce nie mogła się kształcić. Żeby studiować, musiała wyjechać do Francji. Tam też rzucano jej kłody pod nogi. A ona przełamywała tabu patriarchalnego społeczeństwa. To nie wystarczy, żeby uznać ją za feministkę?
W XIX wieku dążenia do tego, żeby się kształcić, pracować zawodowo, a także mieć równe prawa z mężczyznami, nie musiały mieć charakteru feministycznego. Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa, Ola Szczerbińska (późniejsza Piłsudska), Maria Kretkowska (szefowa Zjednoczonego Koła Ziemianek) czy Jadwiga Szczawińska-Dawid (założycielka Uniwersytetu Latającego) – mogłabym ciągnąć długo – nie były feministkami. Deklarowały to wprost i należy to uszanować. Poza tym odpowiedź na tzw. kwestię kobiecą nie polegała na wyborze: feminizm albo tradycjonalizm. To fałszywa perspektywa.