– „Klonowali" słuchaczy w placówkach i brali za nich pieniądze – mówią śledczy. Jak ustaliła prokuratura w grę może wchodzić co najmniej 200 tys. zł.
Małżeństwo jest właścicielem korporacji, która prowadzi m.in. kilka medycznych szkół policealnych w Łodzi. Okazało się, że te same osoby były uczniami różnych placówek. – Ich nazwiska przepisywano na listach słuchaczy – mówią śledczy.
Śledztwo w sprawie wyłudzeń wszczęto w ubiegłym roku. Po kilku miesiącach prowadzonego postępowania i dokładnym przeanalizowaniu dokumentacji na razie tylko dwóch szkół prokuratorzy zdecydowali się postawić zarzuty właścicielom korporacji oraz ich synowi – lekarzowi.
– Odpowiedzą oni za wyłudzenie dotacji oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach – mówi prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. Dodaje, że zarzuty dotyczą kwoty przekraczającej 210 tys. zł.
Na czym polegał proceder przestępstwa? - Na uzyskiwaniu dotacji na kształcenie osób, które faktycznie nie były uczniami tych szkół. Stwierdziliśmy przypadki w których poszczególne osoby były wykazywane w rozliczeniach równolegle jako słuchacze kilku szkół prowadzonych przez korporację – tłumaczy prok. Kopania.