W Węgorzewie utonął 40-latek, który przed koleżankami udawał nurka, pod Giżyckiem mieszkaniec Legionowa, który pojechał tam na szkolenie, a pod Miłomłynem wędkarz, którego łódź przewróciła się na jeziorze Bartężek. Jego kolegę uratowali strażacy, ale mężczyzna był pijany.
Policjanci mówią o kolejnej tragicznej serii nad wodą. W nocy funkcjonariusze dostali wezwanie do tonącego mężczyzny w Kanale Węgorzewskim. Wracał on z klubu, gdzie wcześniej pił alkohol wspólnie z dwiema paniami.
– Po drodze mężczyzna zaczął się wygłupiać. Skoczył do wody, tak jak robią to nurkowie. Zaczął tonąć – opowiada Anna Fic, rzecznik warmińsko-mazurskiej policji. Jedna z kobiet rzuciła się na ratunek. Nie dała jednak rady wyciągnąć znajomego. Druga wzywała pomocy.
Strażacy, którzy przyjechali na miejsce wydobyli 40-latka z wody. Jednak reanimacja nie powiodła się. Mężczyzna zmarł. Prokuratura już zleciła sekcję zwłok 40-latka. Ma ona pozwolić poznać przyczynę śmierci mieszkańca Suwałk.
Dzień wcześniej, z jeziora w okolicy jednego z pensjonatów w gminie Kruklanki pod Giżyckiem wyłowiono ciało 42-letniego mieszkańca Legionowa.