Odpowiedzą za dwa porwania

W brutalny sposób właściciele plantacji marihuany potraktowali mężczyzn wynajętych do obsługi upraw. Porwali ich i torturowali: razili paralizatorem, cięli nożem twierdząc, że zabrali narkotyki i sprzęt do produkcji.

Publikacja: 18.11.2015 16:27

Odpowiedzą za dwa porwania

Foto: Policja

Czterech mężczyzn podejrzanych o uprowadzenie 19-latka oraz jego 24-letniego kolegi zatrzymali łódzcy policjanci.

- Trzech zostało aresztowanych, wobec czwartego jest zastosowany dozór. Za bezprawne uprowadzenie, które łączyło się ze szczególnym udręczeniem grozi im do 15 lat więzienia – mówi „Rzeczpospolitej" Joanna Kącka, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Dramatyczne wydarzenia miały początek ponad tydzień temu, kiedy łódzka policja otrzymała zgłoszenie od matki 24-latka. Kobieta twierdziła, że jej syn został najprawdopodobniej porwany wieczorem sprzed domu.

- Godzinę przed północą ktoś zapukał do drzwi ich mieszkania i poprosił o przestawienie źle zaparkowanego samochodu. Mężczyzna zszedł na podwórko, a po chwili jego matka usłyszała wołanie o pomoc. Jednak po jej synu nie było już śladu – opowiada Joanna Kącka.

Policjanci szybko zajęli się sprawą, sądząc, że rzeczywiście mogło dojść do uprowadzenia. Jednak już dwie godziny później poszkodowany sam wrócił do domu twierdząc, że nikt go nie porwał i to koledzy zrobili mu żart.

Jednak zapisy monitoringu miejskiego, na których widać jak kilku napastników wciąga 24-latka do samochodu, podważyły tę wersję. Te i inne ustalenia doprowadziły funkcjonariuszy  do budynków po byłych PGR-ach pod Piotrkowem Trybunalskim. W nich był przetrzymywany 24-latek, a kiedy policjanci weszli do środka, znaleźli tam jego 19-letniego kolegę.

- Nastolatek był skatowany, miał zaklejone i zakneblowane taśmą usta, a ręce i nogi skute kajdankami. Po uwolnieniu wyznał, że napastnicy go torturowali, bili kijem bejsbolowym, razili paralizatorem, a nogi pocięli nożem i posypywali solą – przytacza relację poszkodowanego Joanna Kącka.

W jednej z hal policjanci zabezpieczyli wentylatory, żarówki folie i nawozy służące do uprawy konopi indyjskich, oraz niewielkie ilości suszu.

Śledczy ustalili, że 19-latek i jego 24-letni kolega na zlecenie późniejszych oprawców zostali wynajęci do obsługi plantacji marihuany urządzonej w nieczynnym pegeerze. Kiedy główni organizatorzy skontrolowali to miejsce uznali, że brakuje części sprzętu i narkotyków, więc postanowili rozliczyć się z „pracownikami". Pierwszego uprowadzili z podwórka kamienicy, później tak samo potraktowali drugiego.

Porywaczy zatrzymano w chwili, kiedy siedzieli w samochodzie zaparkowanym przed nielegalną wytwórnią marihuany. To oni zostali utrwaleni na nagraniach monitoringu. Podejrzani to mieszkańcy Pabianic - trzej 19-latkowie oraz  39-latek.

Teraz policjanci będą ustalać od kiedy działała nielegalna plantacja, kto ją założył i ile narkotyków tu wyprodukowano.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA