Maturę w jednym z białostockich zespołów szkół miał pisać w czwartek 22-letni mężczyzna. Uznał jednak, że nie jest dostatecznie przygotowany do egzaminu.
Wysłał więc do szkoły młodszego 20-letniego brata ze swoim dowodem osobistym. Młody mężczyzna wszedł na salę, wpisał się na listę obecności i czekał na egzamin.
Jednak nauczyciele z komisji zorientowali się, że mężczyzna nie jest ich uczniem. Wezwali policję. Niedoszły „maturzysta" wyszedł ze szkoły.
Gdy mundurowi byli w placówce, przyszedł tam uczeń, który powinien pisać egzamin. Chciał przystąpić do matury. Nauczyciele się jednak na to nie zgodzili.
22-latek przyznał policjantom, że bał się zdawać maturę z matematyki, bo nie był dostatecznie przygotowany. – Dlatego poprosiłem brata o pomoc – tłumaczył.