Dr Marta Żerkowska-Balas: Boimy się uchodźców, bo ich nie znamy

Polacy nie są zamkniętym społeczeństwem. Musimy tylko poznać tych, którzy do nas przybywają - mówi politolog i socjolog dr Marta Żerkowska-Balas z Uniwersytetu SWPS.

Publikacja: 20.05.2017 16:40

Dr Marta Żerkowska-Balas: Boimy się uchodźców, bo ich nie znamy

Foto: AFP

Polska mimo wcześniejszych zobowiązań nie przyjęła dotąd żadnego uchodźcy w ramach programu relokacji. Często zarzuca się nam hipokryzję, bo z jednej strony nieprzychylnie patrzymy na pomoc dla przybyszów z krajów muzułmańskich, a z drugiej w większości jesteśmy przecież katolikami. Skąd ta niechęć?

Dr Marta Żerkowska-Balas: Ze strachu. Boimy się tego, czego nie znamy, tej inności. Jesteśmy niechętni muzułmanom tylko dlatego, że na co dzień nie mamy z nimi do czynienia. Ale to też nie jest tak, że Polacy nie chcą pomagać. Lubimy wspierać innych, ale w momencie, kiedy są to konkretne osoby - Kasia z chorym sercem, Jaś z mukowiscydozą czy państwo Kowalscy, którzy stracili dorobek życia. Myślę zatem, że Polakom dużo łatwiej byłoby pomagać nie kilku tysiącom uchodźców, tylko właśnie tej czy innej rodzinie, która straciła wszystko w wyniku wojny w Syrii. Poznając tych ludzi i zapraszając do naszej społeczności, widzielibyśmy efekty tej pomocy.

A czego właściwie boją się Polacy?

Najczęściej pada argument kulturowy. Z góry zakładamy, że jeśli są to osoby z innego kręgu kulturowego, to na pewno się nie zasymilują, będą tworzyć getta. Druga rzecz to strach ekonomiczny. Myślimy, że są to ludzie, którzy zabiorą nam pracę albo będą korzystać z naszego zabezpieczenia socjalnego. Ale to nie jest nic nowego.

To znaczy?

W latach 80. przeprowadzono w Europie Zachodniej badania socjologiczne na temat postrzegania migrantów. I prawie 40 lat temu wychodziły na jaw podobne obawy: że ci ludzie nie odnajdą się w naszej kulturze, będą zabierać nam pracę, że będą zaludniać nasz kraj. Zatem widać, że te lęki są ponadczasowe.

Jak w naszych oczach wygląda typowy przybysz z Bliskiego Wschodu?

Mówiąc bardzo populistycznie i medialnie, to przede wszystkim wielodzietna rodzina, która osiedlając się w Polsce, będzie potrzebowała dużego socjalu. Myślimy też, że jest to młody mężczyzna, który będzie korzystał z naszych pieniędzy i będzie stanowił zagrożenie dla Polaków, ale też dla Polek. Media potęgują ten negatywny obraz, mówiąc o ogromnych liczbach takich osób, które zaleją nasz kraj. Sądzę, że to właśnie przeraża Polaków najbardziej.

Zatem jakimi ludźmi są w rzeczywistości?

Tu trzeba rozdzielić dwie grupy: uchodźców i imigrantów. Bo to zupełnie inne pojęcia. Uchodźcy to osoby wygnane z własnego kraju przez wojnę, więc są wśród nich zarówno lekarze czy inżynierowie, jak i osoby, które nie potrafią pisać. Łączy ich jedno - wszyscy potrzebują pomocy. Natomiast jeśli mówimy o imigrantach, zwłaszcza ekonomicznych, to są to ludzie, którzy chcąc rozpocząć życie w nowym kraju są gotowe np. do prowadzenia własnej działalności chociażby poprzez promowanie swoich lokalnych produktów czy kuchni.

Mimo wszystko Polska jest homogeniczna - mamy niewielkie grupy mniejszości narodowych. Czy ludzie z Bliskiego Wschodu odnaleźliby się w naszym kraju?

Przecież mieszka u nas wielu obcokrajowców z różnych ras, z różnych kultur. Poza epizodycznymi sytuacjami oni normalnie funkcjonują w polskiej społeczności. Chodzimy do lekarzy różnych narodowości, korzystamy z lekcji języka i nikt nie ma z tym problemu. Zatem to nie jest też tak, że jesteśmy zamkniętym społeczeństwem. Musimy tylko poznać tych, którzy do nas przybywają.

— rozmawiała Katarzyna Płachta

Polska mimo wcześniejszych zobowiązań nie przyjęła dotąd żadnego uchodźcy w ramach programu relokacji. Często zarzuca się nam hipokryzję, bo z jednej strony nieprzychylnie patrzymy na pomoc dla przybyszów z krajów muzułmańskich, a z drugiej w większości jesteśmy przecież katolikami. Skąd ta niechęć?

Dr Marta Żerkowska-Balas: Ze strachu. Boimy się tego, czego nie znamy, tej inności. Jesteśmy niechętni muzułmanom tylko dlatego, że na co dzień nie mamy z nimi do czynienia. Ale to też nie jest tak, że Polacy nie chcą pomagać. Lubimy wspierać innych, ale w momencie, kiedy są to konkretne osoby - Kasia z chorym sercem, Jaś z mukowiscydozą czy państwo Kowalscy, którzy stracili dorobek życia. Myślę zatem, że Polakom dużo łatwiej byłoby pomagać nie kilku tysiącom uchodźców, tylko właśnie tej czy innej rodzinie, która straciła wszystko w wyniku wojny w Syrii. Poznając tych ludzi i zapraszając do naszej społeczności, widzielibyśmy efekty tej pomocy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił