Mosul to największa zdobycz tzw. Państwa Islamskiego (ISIS). Dwumilionowa metropolia była pod jego kontrolą przez niemal trzy lata, a teraz jest odbijana przez armię iracką wspieraną przez Amerykanów. Z czym wiążą się cierpienia cywilów.
Fotografia może się też stać symbolem najkrwawszej pomyłki wojsk amerykańskich od wielu lat, niektórzy – np. portal niemieckiego tygodnika „Der Spiegel " – twierdzą, że wręcz od czasu wojny wietnamskiej.
Zdjęcie powstało 17 marca. Pokazuje rozpacz mieszkańca dzielnicy Al-Mawsil al-Dżadida (Nowy Mosul), w której doszło wówczas do silnych eksplozji. Zginęło według różnych danych od 150 do 200 cywilów.
Czy to ofiary amerykańskiego nalotu? Takie opinie wygłaszali już wcześniej niektórzy uciekinierzy z dzielnicy, w której w połowie marca bronili się jeszcze dżihadyści, a teraz jest już odbita. Bojownicy są otoczeni w zachodniej części miasta, na prawym brzegu rzeki Tygrys. Pod ich kontrolą jest między innymi wielki meczet, w którym w 2014 r. przywódca ISIS Abu Bakr al-Bagdadi ogłosił powstanie kalifatu.
W niedzielę podobne zdanie wyraził wysoki rangą iracki dowódca, którego cytowały media zachodnie. A już w sobotę dowództwo operacyjne wojsk amerykańskich podało, że lotnictwo faktycznie dokonało 17 marca nalotów „w okolicy, w której mieli zginąć cywile". Były to naloty na bojowników tzw. Państwa Islamskiego i „ich sprzęt". Tym sprzętem może być samochód dżihadystów załadowany ładunkami wybuchowymi. – Amerykanie trafili w taką poruszającą się bombę i doszło do silnej eksplozji, która zniszczyła domy mieszkalne – taką wersję wydarzeń przedstawia Muntatar asz-Szamri, dowódca irackiej jednostki antyterrorystycznej.