Europę czeka wyścig gniewu ulicy ze wskaźnikami ekonomicznymi. Z czasem lepsza sytuacja gospodarcza, uspokoi nastroje. Tylko czy rządom wystarczy determinacji?  Czy wytrwają?

Podniesienie wieku emerytalnego to istotna reforma, ale wciąż za mało, żeby uratować finanse publiczne. Polski deficyt przekracza już 56 proc. PKB (według unijnych standardów). I rośnie w zawrotnym tempie. Rząd łata dziury, nie tylko podnosząc progi emerytalne, ale i podatki, których wzrost jest już wyższy od wzrostu PKB.

Bez zniesienia przywilejów dla górników, nauczycieli, sędziów, rolników, bez redukcji wydatków publicznych, bez przyśpieszenia prywatyzacji Polska nie poradzi sobie ze stagnacją. Dziś ma jeszcze szanse zapewnić sobie najwyższy wzrost gospodarczy w Europie. Gniewu ulicy pewnie nie zatrzyma, ale odkładając reformy czy topiąc je w referendach, skazałaby się na znacznie dramatyczniejsze starcia i grecki model pauperyzacji.