Stefan Szczepłek: Przyczółek nadziei

Pierwsza refleksja jest banalna: dobrze, że wygrali. Po blamażu w Pradze musieli, nie tylko żeby zdobyć punkty, ale i odbudować zaufanie. Punkty są, z zaufaniem gorzej. Ale drobny postęp był widoczny.

Publikacja: 27.03.2023 23:28

Stefan Szczepłek: Przyczółek nadziei

Foto: PAP/Leszek Szymański

Wbrew dość powszechnym opiniom, że Albanię to my pokonać musimy, nie było to takie łatwe. Już poprzedni mecz z tą drużyną na Stadionie Narodowym wygraliśmy dość szczęśliwie. I teraz też. Trudno się gra z przeciwnikami lepszymi technicznie.

Trudność dodatkowa polegała na presji. Po porażce z Czechami druga z rzędu mogłaby wywołać trzęsienie ziemi z ofiarami. Nasi piłkarze walczyli więc o swoje, o trenera, o którym wyrażają się w samych superlatywach i o to, żeby nie musieli o sobie czytać, że się do niczego nie nadają.

Czytaj więcej

Polska - Albania 1:0. Wygrana serwowana na chłodno

Fernando Santos zrezygnował w pierwszym składzie z czterech zawodników, grających w Pradze: Michała Karbownika, Krystiana Bielika, Sebastiana Szymańskiego i Roberta Gumnego (grał przez 80 minut, po kontuzji Matty Casha).

Zmiany były bardzo logiczne, choć ustawienie nieco zaskakujące. Bartosz Frankowski w roli prawego obrońcy, miał zapewne wymieniać się w ataku z Nicolą Zalewskim, co akurat niezbyt się udało.

Jakub Kiwior wystąpił w roli lewego obrońcy. W obecnej formie i wobec braku regularnej gry w klubie (co było widać), jego błędy z boku boiska były przynajmniej mniej groźne niż na środku pola karnego. Tam Fernando Santos postawił na Bartosza Salamona. Wybór był bardzo dobry, bo Salamon trzymał naszą defensywę, w stylu Kamila Glika.

Jednak wszyscy polscy piłkarze, wolniejsi od świetnych technicznie przeciwników, musieli bardzo często faulować. Rzuty wolne po tych przewinieniach stanowiły zwykle zagrożenie pod naszą bramką. Tego trzeba unikać.

Z przodu Robert Lewandowski od pierwszych minut, a nie dopiero w drugiej połowie mógł liczyć na wsparcie Karola Świderskiego, który rozegrał drugi dobry mecz, pełniąc rolę napastnika, a jak trzeba to i pomocnika. O samym Lewandowskim tego napisać nie można, to był jego bardzo słaby występ.

Wszystko to miało sens i przyniosło efekt. Tyle, że gol Świderskiego w 41. minucie był dopiero drugim celnym strzałem na bramkę. W sumie oddaliśmy ich mniej niż Albańczycy. W obronie Polacy prezentowali się znacznie lepiej niż w Pradze. Pomoc też jakoś dawała sobie radę, bo Piotr Zieliński z Karolem Linettym w miarę panowali nad sytuacją. Gorzej z atakami. Były nieprzygotowane, chaotyczne, zbyt rzadko przeprowadzaliśmy je skrzydłami.

Mamy punkty, po remisie z Mołdawią Czesi nie powiększyli nad nami przewagi. A Albania jeszcze może zrobić niespodziankę. Było to pierwsze zwycięstwo Polski na Stadionie Narodowym po trzech porażkach z rzędu. I jakaś nadzieja, że może być lepiej.

Wbrew dość powszechnym opiniom, że Albanię to my pokonać musimy, nie było to takie łatwe. Już poprzedni mecz z tą drużyną na Stadionie Narodowym wygraliśmy dość szczęśliwie. I teraz też. Trudno się gra z przeciwnikami lepszymi technicznie.

Trudność dodatkowa polegała na presji. Po porażce z Czechami druga z rzędu mogłaby wywołać trzęsienie ziemi z ofiarami. Nasi piłkarze walczyli więc o swoje, o trenera, o którym wyrażają się w samych superlatywach i o to, żeby nie musieli o sobie czytać, że się do niczego nie nadają.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Awantura na komisji śledczej - Mariusz Kamiński wychodzi. Arogancją przestępstw PiS się nie wyjaśni