Anna Słojewska: Czy Polska nie chce europejskich funduszy?

Rządowi PiS trudno będzie powtórzyć finansowy sukces ekipy Donalda Tuska, która wynegocjowała dla Polski 86 mld euro unijnych funduszy.

Aktualizacja: 30.11.2016 06:18 Publikacja: 29.11.2016 19:25

Anna Słojewska: Czy Polska nie chce europejskich funduszy?

Foto: 123RF

Po naszej stronie są ciągle jednak poważne argumenty ekonomiczne i jeśli zostałyby odpowiednio wykorzystane, to mielibyśmy szanse na otrzymanie znaczącej porcji tego, czym dysponujemy dziś. Bo polityka spójności przynosi korzyści całej Europie, a nie tylko jej bezpośrednim beneficjentom, czyli biedniejszym krajom i regionom. Gdy np. Polsce pozwala budować infrastrukturę tak potrzebną do zlikwidowania zapaści cywilizacyjnej, to tym samym umożliwia firmom z zachodu Europy robienie w naszym kraju interesów.

 

Dowodów jest aż nadto i politycy potrafią analizować liczby. Problem jednak w tym, że nie jest jasne, czy polski rząd zamierza taką ofensywę na rzecz polityki spójności prowadzić.

Poważny błąd popełnił na samym początku, gdy totalnie zaatakował sposób wykorzystania funduszy w czasie rządów PO–PSL. Dla Komisji Europejskiej Polska była przykładem dobrego wydawania pieniędzy, który miał służyć jako argument w dyskusji z krytykami polityki spójności. Skoro jednak sama Polska uważa, że pieniądze były wydawane na złe cele i nie finansowały rozwoju, to po co jej pomagać?

Drugi błąd rząd popełnia teraz, gdy z góry zgadza się, wręcz cieszy się z propozycji zmiany sposobu finansowania inwestycji w UE po 2020 roku: zamiast typowych dla polityki spójności dotacji miałyby to być w większym stopniu pożyczki. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że w takiej sytuacji Polska nie ma szans na wykorzystanie znaczących sum, bo nie potrafi tak dobrze kooperować z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, jak Niemcy, Francja czy Hiszpania. Nadzieja, że w ciągu trzech lat samorządy czy rząd się tego nauczą, jest złudna.

Oczywiście wiadomo, że na końcu negocjacji trzeba będzie trochę ustąpić i zgodzić się na pewne zmiany. Po co jednak z góry zapowiadać, że wolimy kredyty od dotacji? No chyba że celem PiS jest zmniejszenie strumienia europejskich pieniędzy. I pokazanie społeczeństwu, że żadnych korzyści z Unii nie ma.

Po naszej stronie są ciągle jednak poważne argumenty ekonomiczne i jeśli zostałyby odpowiednio wykorzystane, to mielibyśmy szanse na otrzymanie znaczącej porcji tego, czym dysponujemy dziś. Bo polityka spójności przynosi korzyści całej Europie, a nie tylko jej bezpośrednim beneficjentom, czyli biedniejszym krajom i regionom. Gdy np. Polsce pozwala budować infrastrukturę tak potrzebną do zlikwidowania zapaści cywilizacyjnej, to tym samym umożliwia firmom z zachodu Europy robienie w naszym kraju interesów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Orędzie Hołowni. Gdzie Duda i Tusk się biją, tam marszałek chce skorzystać
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Orędzie Andrzeja Dudy. Prezydent patrzy na UE oczyma PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Tusk i Kaczyński zmienią wybory do PE w referendum o przyszłości Unii?
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier Kaszub zrozumiał Ślązaków
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił