– Mam mniej okazji, żeby kasować dziesiątki informacji esemesowych z klubu, bo to było rzeczywiście zmorą – tęsknił Jerzy Polaczek (d. PiS). Jarosław Sellin (d. PiS) także ma teraz czas na przemyślenia: – Polityka to jest też takie chłodne wyważanie szans, możliwości i interesów. Liczę na to, że przyjdzie refleksja, również w PiS zmierzająca do tego, żeby to była formacja otwarta, formacja ze skrzydłami.
No, to już przejaw typowej donkiszoterii. A po co PiS skrzydła? Żeby jeszcze więcej posłów odleciało?
Na tle walczących z wiatrakami posłowie partyjni to wulkany energii i pomysłowości. Oto jak wspaniale potykali się harcownicy PiS i LiD we wtorek wieczorem. – Niech pan w tak poważnej sprawie nie używa argumentów na poziomie dziadka z Wehrmachtu – Jerzy Wenderlich zaatakował Jacka Kurskiego. – No, teraz pan strzelił jak łysy warkoczem o beton – odgryzł się najbardziej bojowy poseł PiS.
Powiedzenie „walnął jak łysy o beton” znam od lat, ale dlaczego na litość boską pan poseł wcisnął jeszcze temu nieowłosionemu warkocz? Czy Jacek Kurski musi już wszystkim dokładać? Zresztą jego walka z posłem LiD też była nierówna i Wenderlich już na początku starcia sygnalizował: – Przepraszam, ale po raz wtóry fotel mi tutaj opadł.
Jeśli politykom opadają fotele, to co opada widzom…