Szułdrzyński: Naprawdę żal mi Krystyny Pawłowicz

Bez względu na to, czy decyzja o przejściu na polityczną emeryturę zapadła w głowie Krystyny Pawłowicz, czy też została podjęta przez kogoś innego, mamy do czynienia z bardzo smutną historią. Bo Krystyna Pawłowicz to wielka zmarnowana szansa polskiej polityki.

Aktualizacja: 17.12.2018 22:14 Publikacja: 17.12.2018 22:10

Szułdrzyński: Naprawdę żal mi Krystyny Pawłowicz

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem tę barwną postać, nim zajęła się polityką, na jakiejś konferencji na UKSW, na dyskusji o Unii Europejskiej, którą bodaj ja moderowałem a ona była uczestniczką. Zapamiętałem ją wówczas jako dobrze przygotowanego mówcę, ale przede wszystkim osobę niezwykle kompetentną. Gdy potem trafiła do Sejmu przecierałem oczy ze zdumienia. To była zupełnie inna osoba.

Bo poseł Pawłowicz padła ofiarą polityki. Szybko zorientowała się, że rozpoznawalność w polityce daje wyrazistość i radykalizm w poglądach. I doprowadziła to do perfekcji. Choć wydawała się osobą kulturalną, wykształconą a nawet łagodną, w polityce stała się znakiem rozpoznawczym dla chamstwa i tępej brutalności. Ale ten mechanizm ją samą zniszczył.

Hejt – szczególnie w Internecie – wraca. Ostro prowokowała, ale też wiadra pomyj i bluzgów, jakie na nią wylewano w sieci najświętszą osobę wyprowadziłyby z równowagi. Rzut oka na dyskusje pod jej wpisami na Twitterze pokazuje, z jaką odpowiedzią się spotykała.

PiS potrzebował polaryzacji politycznej, a więc Pawłowicz była dla niego bardzo użyteczna. Przez cztery lata w opozycji uczyła się wojennego rzemiosła. Potem przez trzy lata obecnej kadencji pokazała co potrafi. Jest osoba, którą media lubią nazywać „kontrowersyjną”. Ale w ostatnich miesiącach PiS zorientował się, że radykalizm, nieustanna wojna, czy brutalne wpisy poseł Pawłowicz bardziej tej partii szkodzą niż pomagają, bo przede wszystkim mobilizują przeciwników.

Więc po tym, jak wycisnął ją jak cytrynkę do ostatniej kropli soku, PiS uznał, że Pawłowicz nie jest mu już do niczego potrzebna. Ogłoszenie zawieszenia działalności w mediach społecznościowych i zapowiedź przejścia na polityczną emeryturę, jest wyłącznie konsekwencją tego, w jakiej sytuacji znalazła się posłanka. Dawniej jej radykalne i brutalne wpisy przysparzały jej sympatię partyjnych władz ale i partyjnych dołów. Teraz stały się dla nich kłopotem. A Pawłowicz sama padła ofiarą roli politycznej w którą się zbyt wczuła.

I to bardzo smutna lekcja brutalności naszej polityki. I choć uważam, że dużo zła wyrządziła Pawłowicz swoim politycznym harcownictwem, przesuwaniem granic debaty i brutalizowaniem języka polityki, żal mi jest, gdy widzę, jak partia wyrzuca ją na margines, bo zmieniły się nastroje wyborców. Przykra historia.

Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem tę barwną postać, nim zajęła się polityką, na jakiejś konferencji na UKSW, na dyskusji o Unii Europejskiej, którą bodaj ja moderowałem a ona była uczestniczką. Zapamiętałem ją wówczas jako dobrze przygotowanego mówcę, ale przede wszystkim osobę niezwykle kompetentną. Gdy potem trafiła do Sejmu przecierałem oczy ze zdumienia. To była zupełnie inna osoba.

Bo poseł Pawłowicz padła ofiarą polityki. Szybko zorientowała się, że rozpoznawalność w polityce daje wyrazistość i radykalizm w poglądach. I doprowadziła to do perfekcji. Choć wydawała się osobą kulturalną, wykształconą a nawet łagodną, w polityce stała się znakiem rozpoznawczym dla chamstwa i tępej brutalności. Ale ten mechanizm ją samą zniszczył.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku