Tak, to jest wydarzenie na skalę ataków 11 września. Dużo mniejsza, na szczęście, licznba ofiar niż w atakach na World Trade Center i Pentagon nie ma znaczenia. Dla Francuzów wstrząs wywołany zdarzenia z ostatnich dni jest potężny i nie da się go łatwo wyciszyć.

Francuska policja znana jest od lat z niezwykle skutecznej, wręcz brutalnej wojny z islamskim ekstremizmem. Francuzi mają bolesne doświadczenia z wojny algierskiej, a potem z bitew toczonych z lewackimi terrorystami. Podobne doświadczenie w walce z terrorystami jak Francuzi, w Europie mają tylko Brytyjczycy.

To, że policja i kontrwywiad nie były w stanie powstrzymać dobrze zorganizowanej grupy, która zaatakowała "Charlie Hebdo", dla specjalistów nie jest zaskoczeniem - żadna służba w kraju z tak dużą i tak hermetyczną społecznością muzułmańską nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego i unieszkodliwić każdego.

Ale atak na Paryż jest wyzwaniem dla całej Unii Europejskiej. Nie mam wątpliwości, że Francuzi poradzą sobie z obecnym zagrożeniem. Ale UE musi szykować się na kolejne podobne zdarzenie, bo to, że ono nastąpi, jest pewne. Europa potrzebuje nowego impulsu w walce z terroryzmem. Dziesięć lat, jakie minęły od potwornego ataku na londyńskie metro, uśpiło niestety naszą czujność.

Wojna z terroryzmem jest dziś wyrażeniem niemodnym politycznie, ale poprawnym faktograficznie. Europa musi prowadzić ją wspólnie z USA. Nie ma innej możliwości.