Nie chodzi o przepraszanie byłego prezydenta za obraźliwe słowa jakie w ostatnich dniach faktycznie padały z ust ludzi Kościoła. Takie przeprosiny Komorowskiemu się należą. Rzecz w tym, że owi duchowni i ci, którzy ponoć się z nimi solidaryzują i ich nazwiska zostały wymienione, w istocie zbuntowali się przeciwko biskupom. Ogłosili, że ich zdanie – choćby w kwestii komunii św. - jest dla nich nieważne, bo oni myślą inaczej.
Mają do tego prawo. Kościelne przepisy są tak skonstruowane, że pozostawiają dużo miejsca na dowolne interpretacje. Już w 2004 roku biskupi amerykańscy toczyli spory w sprawie zastosowania kanonu 915, który mówi m.in. o osobach uporczywie tkwiących w grzechu. Czy wolno jej odmówić czy nie. Skończyło się tak, że oficjalny komunikat episkopatu odsyłał do ordynariusza miejsca i jemu pozostawiał ostateczną decyzję. Nasi biskupi – w komunikacie abpa Dzięgi – poszli dokładnie tą samą drogą. Przypomnieli przy okazji, że odmówienie komukolwiek komunii św. jest trudne – o ile czasem nawet niemożliwe.
Dlaczego twierdzę, że księża Luter, Sowa, Seniuk i inni zbuntowali się przeciwko biskupom? Otóż występujący w ich imieniu ks. Seniuk stwierdził: nie jesteśmy biskupami, ale kapłanami i w imieniu tychże przepraszamy. Idąc tym tokiem rozumowania: jest Kościół biskupów i Kościół księży. Nie ma jednego Kościoła Chrystusowego... Jest schizma. Biskupów mamy gdzieś i robimy po swojemu. Nie ma jedności. Wypowiadamy posłuszeństwo. Jest zgorszenie i podział. A przecież na tej samej mszy padały słowa podziękowań za „budowanie mostów". Tymczasem księża, którzy mówią o miłości i miłosierdziu sami kopią rów – bardzo głęboki. Ten podział przeniesie się przecież niżej.
Można się było z biskupami nie zgodzić. Można było prezydenta przeprosić. Można było pominąć milczeniem słowa hierarchów. Po co tworzyć kolejny podział? Nie wiem.
Kłopot mają dziś też sami biskupi. Co z owymi kapłanami zrobić? Każdy jest z innej diecezji, jest sporo zakonników? Jak przywołać ich do porządku? Nakazać milczenie jak Lemańskiemu? A może po prostu zlekceważyć to wszystko i robić swoje...