Znaczenie ma coś innego. Oto w nagraniu, które wyciekło do mediów, Paweł Kukiz pluje sobie w gębę, dając dowód elementarnego cynizmu w polityce, przeciw czemu rzekomo protestował. Jeśli bowiem rzeczywiście o narodowcach, a osobliwie o Arturze Zawiszy, myśli to, co mówi w nagraniu, to mam prawo pytać, po co się z nimi wiązał, budując ruch Kukiz'15, i po co wprowadzał ich do Sejmu. Z braku kadr? Lepszych kandydatów? Czy może jego powikłany umysł wiodła jakaś inna kalkulacja? Niech się wytłumaczy.

Dziś, naiwnie zakładając, że to, co powiedziane prywatnie, nie trafi w przestrzeń publiczną, dyskredytuje nie tyle Artura Zawiszę (kim jest Zawisza, ci, co chcą wiedzieć, wiedzą od dawna i Kukiz nic nowego tu nie wnosi), ile samego siebie i to w najgorszym stylu, przy którym legendarne ośmiorniczki to słodkie bredzenie o pluszowych misiach. Możliwe, że w ten sposób Kukiz uwiarygodnia się w oczach polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, a nawet KOD (nienawiść do antysemitów i rasistów jest tu mile widziana), ale czy zdaje sobie sprawę, jaki jest komunikat dla wyborców Kukiz'15? To, po pierwsze, jawne opluwanie ludzi, których zdecydował się uwiarygodnić swoim nazwiskiem. W głębszej warstwie to dowód na to, że swoją koalicję sklejał kompletnie bez ładu i składu, biorąc na pokład kogo popadnie, byle tylko stał za nim jakiś potencjał wyborczy.

I to, co na samym dnie i zarazem najbardziej rozczarowujące: polityczne oszustwo; bo jeśli się podaje rękę, obcałowuje przed kamerami z ludźmi, których się szczerze nienawidzi, to gdzie uczciwość, rzetelność, wiarygodność? No gdzie, panie pośle Kukiz? A jeśli nie obiecywane: „uczciwość, rzetelność i wiarygodność", to może ich zaprzeczenie: „pragmatyzm, koniunkturalizm, kalkulacja"?

Czekam oczywiście na odpowiedź, ale od ćwierćwiecza mając pewne pojęcie, ile mogą unieść słowa, oczekuję przede wszystkim na czyny. Jeśli ruch Kukiz'15 ma przetrwać, to może wreszcie jego lider zdecyduje się na jakiś kongres programowy, jasne deklaracje w sprawie wizji Polski, bo ciągłe powtarzanie o JOW (już nieaktualne) czy o zmianie konstytucji to nic innego, jak znana świetnie z czasów przedszkolnych gra w pomidora.

Osobiście nie należę do fanów byłego lidera zespołu Piersi. Nie miałem też złudzeń co do jego anielskości w polityce. Jednak w ruchu Kukiz'15 znaleźli się ludzie, których szanuję, jak choćby Kornel Morawiecki (choć on akurat już stracił cierpliwość). I trochę w ślad za nimi wciąż mam cień nadziei, a przede wszystkim prawo pytać: kim pan jest, panie Kukiz? I o co panu, panie pośle, w ogóle chodzi?