Wydawać by się mogło, że najbardziej ryzykowne wydarzenia już za nami. Donald Trump będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych, a Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej. Żadne z nich na razie nie spowodowało rynkowego trzęsienia ziemi, ale ich następstwa będą miały wpływ na nastroje inwestorów na świecie.
Kadencja republikanina teoretycznie nie powinna zatrzymać ożywienia w amerykańskiej gospodarce: rosną płace, poprawiają się nastroje konsumentów. Jednak okaże się dopiero, w jakim stopniu miliarder spełni swoje obietnice i będzie w stanie zmienić dynamikę globalizacji. Czy zamknie gospodarkę amerykańską na wolny handel? Jakie będą skutki wycofania się USA z podpisanego w tym roku Partnerstwa Transpacyficznego? Czy będzie chciał negocjować układ NAFTA z Kanadą i Meksykiem? Co zrobi z porozumieniem klimatycznym z Paryża? Czy rozpęta wojnę handlową z Chinami?
Wielka Brytania już ponosi skutki decyzji o Brexicie. Symbolicznie brytyjska gospodarka spadła w światowym rankingu najpierw za Francję, a według danych z ostatnich dni również za Indie. Londyn na pewno w krótkim i średnim terminie na Brexicie straci. Dla Brytyjczyków kluczowe jest zachowanie pełnego dostępu do unijnego wspólnego rynku oraz tzw. paszportu finansowego, czyli możliwości swobodnego działania na terenie całej UE instytucji finansowanych zarejestrowanych w londyńskim City. Już teraz wiadomo, że przy warunkach, które stawia rząd Theresy May (zamknięcie rynku pracy czy niezgoda na poddanie się jurysdykcji unijnego Trybunału Sprawiedliwości), będzie to praktycznie niemożliwe.
Słabsza Unia Europejska
UE na pewno będzie bez Wielkiej Brytanii słabszym podmiotem gospodarczym i geopolitycznym. Ale może całkiem sprawnie funkcjonować, bo Londyn zawsze ustawiał się na marginesie integracji i – poza rynkiem wewnętrznym – nie brał udziału w najważniejszych przedsięwzięciach, takich jak euro czy Schengen.
Znacznie poważniejsze byłyby skutki wygranej eurosceptyków w którymś z kluczowych państw strefy euro. W marcu 2017 roku odbywają się wybory we Francji i choć na dziś faworytem wydaje się François Fillon, to nie można wykluczyć wygranej Marine Le Pen. A ona grozi referendum o wyjściu z UE, jeśli nie udałoby się zmienić zasad uczestnictwa Francji we wspólnocie. Liderce Frontu Narodowego nie podoba się przede wszystkim wspólna waluta i związana z nią dyscyplina budżetowa, a także wolny przepływ pracowników i umowy o wolnym handlu. Jednak co z tego zdecydowałaby się realizować po ewentualnym dojściu do władzy? To pytanie bez odpowiedzi, podobnie jak w wypadku Trumpa na etapie kampanii wyborczej. Bo oboje kandydaci żadnego doświadczenia we władzy wykonawczej nie maja, dodatkowo jeszcze Le Pen nie ma za sobą partii z głównego nurtu. Unijni dyplomaci wskazują jednak, że nawet Le Pen nie wyprowadzi Francji z Unii. – W dniu, w którym by to zapowiedziała, Francja by zbankrutowała. Z UE może wyjść Wielka Brytania, bo nie ma euro – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z nich.