Szczegóły przygotowywanych nowych sankcji wobec reżimu Łukaszenki, zdradził Mantas Adomenas, wiceminister spraw zagranicznych Litwy.
"Lista sankcji zostanie uzupełniona, pojawią się nowe pakiety, będą ograniczenia na wszelkiego rodzaju eksport i import. Nie chcemy jednak przenosić Białorusi do statusu Korei Północnej. Taka izolacja do niczego nie prowadzi" - przyznał litewski minister na antenie rozgłośni Echo Moskwy.
Według niego ograniczenia importowe mogą dotyczyć produktów ropopochodnych, nawozów, maszyn i ciągników. To kluczowe dla pozyskania dewiz towary sprzedawane przez Białoruś na rynku Wspólnoty. Głównymi odbiorcami produkowanych przez białoruskie rafinerie z taniej rosyjskiej ropy paliw są Niemcy i Polska. Białoruskie nawozy sztuczne kupuje Europa Zachodnia.
„Mówimy też o technologiach, które przyjeżdżają na Białoruś z Unii, o ograniczeniach na ich eksport na Białoruś" - dodał Adomenas, zaznaczając, że rozważane są wszystkie opcje.
Tymczasem pojawiły się wyliczenia, ile reżim traci na unijnym zakazie lotów nad Białorusią. Przestrzeń omijają już nie tylko europejscy przewoźnicy, ale też samoloty z Japonii, Singapuru, a nawet z Rosji. Kanał internetowy Basta! podliczył, ile pieniędzy z opłat za korzystanie z białoruskiego nieba, nie trafia do kasy Mińska. W ciągu doby przez przestrzeń powietrzną Białorusi przelatywało od 500 do 1000 samolotów pasażerskich. Średnia trasa przelotu to 400 km. Dawało to dyktaturze wpływy na poziomie minimum 100 tysięcy euro. Dziennie.