W poniedziałek WIG20 zatrzymał się dopiero 2 proc. pod kreską, choć momentami straty przekraczały nawet 3 proc. Zabrakło jedynie kilku punktów, by ubiegłotygodniowe dołki zostały pogłębione.
Słabość naszej giełdy mocno kontrastowała z zachowaniem pozostałych parkietów giełdowych zwłaszcza tych w naszym regionie. Giełdy w Budapeszcie czy Moskwie w poniedziałek nie miały żadnych problemów, by zakończyć dzień na solidnych plusach. Nieco słabiej wypadły zachodnioeuropejskie parkiety, gdzie inwestorzy nie przejawiali zbytniej ochoty do zakupów. Niemniej tak słabej sesji poza Warszawą nigdzie indziej nie zanotowano. Postawa inwestorów niestety dobitnie świadczy o słabości naszego rynku, którego nie ma właściwie kto bronić. Wiele do życzenia pozostawia bowiem aktywność krajowych graczy. W trakcie całej poniedziałkowej sesji właścicieli zmieniły akcje o wartości niewiele ponad 600 mln zł.
Poniedziałkowy spadek krajowych indeksów to efekt przede wszystkim wyprzedaży walorów największych spółek skupionych w indeksie WIG20. Prym w tym gronie wiodły spółki energetyczne oraz banki, których akcje zanurkowały o kilka procent. Obawy inwestorów wzbudziły zapowiedzi ratowania polskiego górnictwa przy pomocy giełdowych potentatów sektora energetycznego. Z kolei ochłodzenie nastrojów wokół sektora bankowego mogło mieć związek z problemami SK Banku. Słabo wypadł też KGHM, któremu zaszkodziła taniejąca miedź i coraz mniejsze szanse na całkowite zniesienie podatku od kopalin. Przecenie skutecznie oparły się jedynie walory Asseco Poland, Eurocashu i Cyfrowego Polsatu.
Nie najlepsze nastroje udzieliły się także posiadaczom walorów spółek o mniejszej kapitalizacji. Tutaj jednak aktywność sprzedających była mniejsza. Indeksy grupujące średnie i małe spółki mWIG40 i sWIG80 straciły odpowiednio 1,44 i 1,05 proc.