WIG20 wylądował 2,9 proc. pod kreską, choć w trakcie sesji były momenty, że tracił nawet 3,2 proc. Spadki w Warszawie tym razem zostały sprowokowane przez wydarzenia spoza krajowego podwórka. Przez rynki akcji przetoczyła się fala wyprzedaży, która zepchnęła główne indeksy giełdowe na większości rynków o kilka procent w dół. Biorąc pod uwagę skalę wyprzedaży nasz rynek wcale nie wypadł najgorzej. Pogorszenie nastrojów inwestorów było w dużej mierze reakcją na rozczarowującymi z Chin. Indeks PMI, opisujący koniunkturę w chińskim przemyśle, spadł niespodziewanie w grudniu do 48,2 pkt. z 48,6 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca wywołując potężne spadki na chińskim rynku akcji. Słabsze od oczekiwanych dane podsyciły obawy na temat kondycji chińskiej gospodarki i ewentualnych skutków jej spowolnienia dla świata. Sytuację na rynkach dodatkowo pogarszał wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie pomiędzy Arabia Saudyjską i Iranem. Wejście do gry Amerykanów nic nie zmieniło. Tam nastroje były równie ponure, co na pozostałych giełdach.