Na zamknięciu poniedziałkowych notowań indeks Dow Jones Industrial spadał o 1,29 proc. do poziomu 15885,22 pkt. S&P 500 zanotował spadek o 1,56 proc. i ostatecznie zakończył dzień na poziomie 1877,07 pkt. Najmocniejszą zmianę odnotował Nasdaq, który dzisiaj stracił 1,58 proc. wyceny finiszując z wynikiem 4 518,49 pkt.
Co stoi za poniedziałkowymi spadkami? Analitycy są zgodni i wskazują na ceny ropy naftowej, która pomimo sporadycznych odbić nadal pozostaje w trendzie spadkowym.
- Dzisiaj zniżki na giełdach to głównie efekt powrotu spadków na rynku ropy naftowej - ocenił w CNBC dyrektor zarządzający w Charles Schwab, Randy Frederick.
- Wyniki kwartalne do tej pory nie były w stanie wpłynąć na zachowanie się całego rynku. Myślę jednak, że możliwe są jakieś wzrosty na Wall Street, jeśli zobaczymy stabilizację cen ropy – tłumaczył.
Malujący się w poniedziałek obraz to odwrotność tego, co mogliśmy obserwować w ubiegłym tygodniu. Wtedy lepsze nastroje pomagały ropie i w efekcie cena surowca mocno wzrosła osiągając poziomu 32 dolarów za baryłkę. Dzisiaj sytuacja uległa jednak odwróceniu i na rynku surowcowym znowu zagościły spadki, co dla byków było wystarczającym sygnałem do rozpoczęcia wyprzedaży.