WIG20 finiszował ponad 0,6 proc. pod kreską, a WIG stracił 0,5 proc. Tym razem za słabość krajowych indeksów trudno winić zagraniczne rynki akcji. Wprawdzie początkowo zachodnioeuropejskie parkiety nie dawały większych nadziei na odbicie, ale kolejne godziny handlu przyniosły już zauważalną poprawę. Część indeksów sprawnie odrobiła straty, kończąc poniedziałkowe notowania na plusach. Na niektórych „świętowano” nawet nowe rekordy trwającej hossy, choć ograniczony zasięg wzrostów sprawił, że nie było to zbyt huczne wydarzenie. Równocześnie ochotę do zakupów przejawiali inwestorzy handlujący na niektórych rynkach z naszego regionu, o czym świadczyły zwyżki m. in. w Pradze czy Moskwie.