Chiński strach uderza w giełdy całego świata

Bez uspokojenia sytuacji w Szanghaju trudno oczekiwać, że dojdzie do odbicia w Warszawie.

Aktualizacja: 08.01.2016 06:08 Publikacja: 07.01.2016 20:00

Chiński strach uderza w giełdy całego świata

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Początek 2016 r. jest fatalny dla rynków akcji. W ciągu kilku sesji z giełd całego świata wyparowało ok. 2,5 bln dol.

Czwartkowa sesja na giełdzie w Szanghaju trwała tylko 29 minut. Została przerwana przez automatyczny mechanizm (cricuit breaker), kiedy indeks Shanghai Composite spadł aż o 7,3 proc.

To już drugi w tym tygodniu dzień tak silnej przeceny w Chinach i zarazem drugi przypadek przerwania sesji przez automatyczny mechanizm.

Z Chin wyprzedaż rozlała się na inne rynki. Japoński indeks Nikkei 225 spadł o 2,3 proc., Hang Seng, czyli główny indeks giełdy w Hongkongu, stracił 3,1 proc. Sesja w Europie upłynęła na większości giełd pod znakiem silnych spadków. Brytyjski FTSE100 tracił w ciągu dnia 2,7 proc., francuski CAC40 – 2,9 proc., niemiecki DAX – 3,6 proc., polski WIG20 – 2,9 proc.

Chińskie obawy

Epicentrum rynkowego kryzysu, tak jak w sierpniu zeszłego roku, znajduje się w Chinach. Na początku tygodnia inwestorów rozczarowały sondażowe dane o koniunkturze w chińskim przemyśle.

W czwartek powodem do niepokoju stało się największe dzienne osłabienie juana przez bank centralny od sierpniowej dewaluacji. Opublikowano też dane mówiące, że rezerwy walutowe spadły w grudniu aż o 107 mld dol., co było m.in. skutkiem powstrzymywania odpływu kapitału z ChRL.

Miliarder George Soros stwierdził podczas konferencji w Colombo, że Chiny mają problemy ze sfinansowaniem nowego modelu wzrostu gospodarczego i poprzez dewaluację kursu juana transferują swoje problemy do innych części świata. W związku z tym rynki czeka kryzys, który może osiągnąć skalę tego z 2008 r.

– Rynek zaczął się przejmować tym, że z chińską gospodarką nie jest tak dobrze jak się spodziewano. Niepokój wywołuje też taniejąca ropa, a szczególnie to, że po raz pierwszy może ona zaszkodzić amerykańskiej gospodarce, uderzając w spółki, które mocno inwestowały w wydobycie surowca ze złóż łupkowych – mówi „Rzeczpospolitej" Roland Paszkiewicz, dyrektor biura analiz Pekao CDM.

– Rozlewanie się kryzysu jest głównym powodem niepokoju. Sytuacja przypomina na razie tę z sierpnia, po dewaluacji chińskiego juana. To, że przecena zbiegła się z początkiem roku, dodatkowo podsyciło niepokój – uważa Liz Ann Sonders, strateg z firmy Charles Schwab.

Decyduje zagranica

Wielu analityków wskazuje więc, że bez poprawy sytuacji na światowych rynkach raczej nie ma co oczekiwać tego, że dojdzie do odbicia na warszawskiej giełdzie. – Będzie ono wymagało poprawy nastrojów wobec rynków wschodzących i surowców, a także zmniejszenia siły dolara. Z czynników krajowych może pomóc zmniejszenie niepewności co do regulacji – uważa Sobiesław Kozłowski, analityk DM Raifeissen Bank Polska.

– To nie jest powtórka z 2008 r. Nie spodziewałbym się też Chinagedonu. Można obecną sytuację wykorzystać jako szansę na zakup tanich aktywów i czekać na lepszą drugą połowę roku – twierdzi Paszkiewicz.

W krótkim terminie sytuacja na polskiej i światowych giełdach może być wciąż jednak bardzo nerwowa. Część analityków wskazuje, że za wzrost niepokoju na światowych rynkach częściowo odpowiada chiński system automatycznego przerywania sesji.

– Mechanizm automatycznego przerwania sesji przynosi odwrotne skutki, niż oczekiwano, i sprawia, że sytuacja staje się gorsza – wskazuje Mark Dampier, analityk z firmy Hargreaves Lansdown. – Odbiera on rynkowi jakąkolwiek szansę odbicia. Gdyby wprowadzono go w zeszłym roku, przerywałby sesję 20 razy.

Najwyraźniej chińskie władze wsłuchały się w krytykę rynków. W czwartek po południu chińska Komisja Regulacji Papierów Wartościowych nagle ogłosiła, że bezterminowo wstrzymuje działanie tego mechanizmu. Ale, jak twierdzi Dampier, działania władz jedynie odwlekają nieuniknione. – Rynek musi znaleźć nowy poziom, a dopóki się to nie stanie, będziemy widzieli zwiększoną zmienność na światowych giełdach – mówi Mark Dampier.

Tania ropa oznaką niepokoju

Za baryłkę ropy gatunku Brent w czwartek płacono nawet zaledwie 33 dol. Od początku roku staniała ona o prawie 12 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy o 35 proc. Konflikt irańsko-saudyjski jak na razie więc w małym stopniu wpływa na ceny tego surowca. Świat jest nadal zalewany przez tanią ropę, na którą popyt (w związku m.in. ze spowolnieniem w Chinach) jest zbyt mały. Arabia Saudyjska oficjalnie deklaruje, że jest w stanie przez wiele lat sprzedawać ropę nawet w cenie 10 dol. za baryłkę – co jest zapewne grą psychologiczną, mającą na celu uderzenie w producentów ropy ze złóż łupkowych w USA. Tanieją też inne surowce, a w ślad za nimi akcje ich producentów. Za tonę miedzi płacono w czwartek 201 dol., najmniej od wiosny 2009 r. W efekcie akcje polskiego miedziowego giganta KGHM taniały na GPW o niemal 7 proc. Przecenę na rynku metali przemysłowych można uznać głównie za oznakę mniejszego popytu w Chinach, największej potędze przemysłowej świata. Tak jak w przypadku rynków akcji perspektywy odbicia będą więc zależały głównie od tego, czy chińskim władzom uda się ustabilizować gospodarkę.

Giełda
Lawina przejęć w USA?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW
Giełda
Indeksy w Warszawie kontynuują ruch w górę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Giełda
Norweski fundusz naftowy z kolejnym rekordem