Wniosek o 20 mln zł wsparcia złożyło Akademickie Centrum Kliniczne we Wrocławiu. Jeśli zyska on akceptację (a według informacji „Rz” wiele na to wskazuje), będzie to drugi przypadek ratowania służby zdrowia przez państwową Agencję Rozwoju Przemysłu, która dotąd nie zajmowała się tą branżą. I dowód na to, że eksperyment, podjęty w czerwcu tego roku z Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku (dostało 40 mln zł pożyczki), zaczyna działać na szerszą skalę.
Szpital we Wrocławiu, podobnie jak placówka w Gdańsku, to dobry przykład do testów. W kwietniu 2006 r. miał 176 mln zł długu i znalazł się na czołówkach gazet – jego konta zajął komornik. Szpitalowi groziła likwidacja. Nowe kierownictwo opracowało program restrukturyzacji i przeniesienia 13 rozproszonych po mieście klinik w jedno miejsce.
– W 2007 r. mieliśmy 18,9 mln zł zysku, dwa lata później ponad 48 mln – wylicza Piotr Pobrotyn, dyrektor szpitala. Dzięki spłatom i umorzeniom dług zjechał do 23 mln zł. Do końca przyszłego roku szpital będzie działać w jednym, nowym budynku na 913 łóżek, przejmując jeszcze siedem klinik z zewnątrz. Akademickie Centrum Kliniczne liczy, że uzyska pożyczkę do końca października i zamknie rok bez zobowiązań.
– Chodzi o to, by zamienić dług z krótkoterminowego na długoterminowy – mówi Piotr Pobrotyn. – Każdy miesiąc zwłoki w płatnościach zaburza nasze relacje z dostawcami i pracę szpitala.
[wyimek]1,5 mld zł wynosi łącznie zadłużenie 46 szpitali klinicznych w Polsce[/wyimek]