Z danych resortu gospodarki przekazanych PAP wynika, że w pierwszym półroczu 2014 r. wartość polskiego eksportu do Rosji wyniosła 4,8 mld dolarów - była o 6,7 proc. mniejsza w porównaniu do tego samego okresu 2013 r. Jeszcze bardziej spadł eksport na Ukrainę - o 23,1 proc., do 2 mld dolarów.
Te spadki tylko częściowo zrekompensował handel z Białorusią, który wzrósł w tym czasie o 6,6 proc. i wyniósł 1,1 mld dolarów.
Resort gospodarki jest przekonany, że na spadek eksportu wpłynął konflikt rosyjsko-ukraiński, jednak przede wszystkim pogorszenie sytuacji gospodarek rosyjskiej i ukraińskiej. Jednym z czynników, które negatywnie wpływają na polski eksport, jest obserwowane od początku roku osłabienie rubla i hrywny. Dewaluacja rubla przekłada się na spadek zamówień (także spadek usług transportowych niektórych firm samochodowych, przewoźnicy kolejowi nie odnotowują problemów) i zwolnienia pracowników.
Firmy spodziewają się, że będzie gorzej, bo oczekują dalszego spadku zdolności nabywczej konsumentów w Rosji i na Ukrainie. Kolejnym problemem są narastające kłopoty płatnicze hurtowników i detalistów (wynikają m.in. z mniejszej dostępności kredytów bankowych na finansowanie importu), problemy z realizacją operacji bankowych oraz wydłużenie terminów płatności za zrealizowane dostawy.
MG uspokaja jednak, że polskie firmy działające na rynku rosyjskim i ukraińskim nie sygnalizują jak dotąd "krytycznych zagrożeń" dla swoich aktywów i interesów w tych krajach. Jedynie niektóre z nich - te które posiadały swoje aktywa na Krymie - były zmuszone wycofać te aktywa ze względu na niejasną sytuację prawną dalszego funkcjonowania w tym regionie. Resort wskazuje też, że polskie firmy działające na tych rynkach nie zamierzają rezygnować z działalności eksportowej czy inwestycyjnej i się z nich wycofywać.