Już niedługo euro może kosztować tylko 3,5 zł

Złoty coraz silniejszy. Oczekiwania na podwyżki stóp sprawiły, że euro jest najtańsze od sześciu lat. W ciągu tygodnia europejska waluta staniała o 5 groszy

Aktualizacja: 26.02.2008 20:12 Publikacja: 26.02.2008 19:57

Już niedługo euro może kosztować tylko 3,5 zł

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Ostatni raz euro było tak tanie na początku 2002 r., kiedy waluta ta wchodziła do obiegu. Wczoraj kosztowało tylko 3,53 zł. W ciągu tygodnia euro staniało o 5 gr, czyli 1,3 proc., a w ciągu roku o 30 gr, czyli o ok. 8 proc.

– Umocnienie złotego to naturalna konsekwencja tego, że polska gospodarka się rozwija szybciej niż strefa euro. Poza tym dużą rolę odgrywają oczekiwania na podwyżki stóp procentowych – mówi główny ekonomista BPH Ryszard Petru. Już dzisiaj Rada Polityki Pieniężnej może podnieść koszt kredytu. A najpóźniej uczyni to w marcu.

W historii świata jeszcze żaden ekonomista nie wypracował dobrego sposobu na przewidywanie kursów walut. Ale większość ekspertów (choć nie wszyscy) twierdzi, że w tym roku złoty będzie jeszcze silniejszy. Prognozy na 2008 r. wahają się zwykle wokół 3,5 zł. – Chociaż złe informacje ze Stanów Zjednoczonych mogą sprawiać, że okresowo kurs euro będzie rósł do 3,6 zł – zastrzega Wolfgang Ernst, analityk Raiffeisen Banku z Wiednia.

Taka perspektywa jednych przeraża, innych cieszy. Zadowoleni mogą być posiadacze kredytów walutowych. Ich zadłużenie się zmniejsza. Tyle że łączne zadłużenie Polaków w walutach zagranicznych wynosi niecałe 70 mld zł. A jest znacznie potężniejsza grupa, która nad umacniającym się złotym płacze. Są to eksporterzy. Wartość polskiego eksportu sięga 350 mld zł, co w stosunku do PKB stanowi ponad 30 proc. Aż za 80 proc. tej sumy odpowiada sprzedaż do krajów Unii Europejskiej. To jeden z silników napędzających polską gospodarkę. Czy mocny złoty może go osłabić?

Prezes Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita Dariusz Sapiński jest zrozpaczony. – Eksport do Unii Europejskiej staje się nieopłacalny. Coś trzeba z tym zrobić. Tak nie może być – mówi. Producenci wyrobów mleczarskich rzeczywiście są w bardzo trudnej sytuacji. Marże na ich produkty są bowiem bardzo niskie, co oznacza, że nie można przystosowywać się do zmiany kursu przez ich obniżanie.

Złoty jednak umacnia się systematycznie już od niemal czterech lat, a mimo to polski eksport co roku rośnie w dwucyfrowym tempie. Resort gospodarki przewiduje, że w tym roku eksport ma się zwiększyć nominalnie o kolejnych 12 proc. I to mimo spowolnienia gospodarczego w strefie euro (wczoraj niemiecki urząd statystyczny podał, że konsumpcja w tym kraju spadła w czwartym kwartale aż o 0,8 proc.). – Pamiętam dyskusje o tym, co się stanie, jeżeli euro będzie kosztowało mniej niż 4 zł – mówi Marek Moczulski, prezes spółki Mieszko produkującej słodycze. Dodaje, że silny złoty rzeczywiście uderza w zyskowność firmy. W zeszłym roku straciła ona 6 mln zł na niezrealizowanych marżach w eksporcie. Problemem są też rosnące koszty pracy i ceny surowców. Ale Moczulski nie rozpacza. – Trzeba sobie jakoś radzić. Oferować produkty o wysokich marżach, szukać nowych rynków – podpowiada.

Duże znaczenie dla siły polskiego eksportu ma to, że ponad dwie trzecie sprzedaży zagranicznej realizowane jest przez firmy będące własnością kapitału zagranicznego. Często są to koncerny działające w międzynarodowych sieciach. Ich zmiany kursu niemal nie dotykają.

Badania Narodowego Banku Polskiego pokazują, że od kilku lat obniża się graniczny poziom kursu złotego, przy którym firmy wskazują, że ich eksport staje się nieopłacalny. Jeszcze na początku 2006 r. wynosił 4 zł, rok później było to 3,8 zł, a na początku tego roku ok. 3,6 zł. Ryszard Petru podkreśla, że największym problemem jest nie samo umacnianie się waluty, ale duża zmienność kursu i jego nieprzewidywalność. – Jedynym sposobem, żeby rozwiązać ten problem, jest przyjęcie euro – mówi ekonomista.

Jest też druga strona medalu. Na umacnianiu się złotego zyskują importerzy, którzy co roku sprowadzają do Polski towary za ok. 400 mld zł rocznie. – Silniejszy złoty to niższe ceny importu i niższa inflacja – przypomina Petru. A mniejsza inflacja oznacza niższe stopy procentowe. Wielu ekonomistów uważa, że właśnie dzięki silnemu złotemu Rada Polityki Pieniężnej nie będzie musiała podnosić stóp do 6 – 7 proc. (z obecnego poziomu 5,25 proc.).

Ostatni raz euro było tak tanie na początku 2002 r., kiedy waluta ta wchodziła do obiegu. Wczoraj kosztowało tylko 3,53 zł. W ciągu tygodnia euro staniało o 5 gr, czyli 1,3 proc., a w ciągu roku o 30 gr, czyli o ok. 8 proc.

– Umocnienie złotego to naturalna konsekwencja tego, że polska gospodarka się rozwija szybciej niż strefa euro. Poza tym dużą rolę odgrywają oczekiwania na podwyżki stóp procentowych – mówi główny ekonomista BPH Ryszard Petru. Już dzisiaj Rada Polityki Pieniężnej może podnieść koszt kredytu. A najpóźniej uczyni to w marcu.

Pozostało 86% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli