Miasta, powiaty, gminy i województwa zakończyły ubiegły rok z 2,3 mld zł nadwyżki. Planowały zaś 8,4 mld zł deficytu. Dla porównania – w 2006 r. samorządom zabrakło 3 mld zł (dziura ta była jednak mniejsza od planowanej).
Samorządowcy przyznają, że dobre wyniki to efekt wysokich dochodów. Wpływy do kas samorządów, z wyjątkiem województw, były wyższe, niż prognozowano. Wyniosły 131 mld zł, o 1,5 mld zł przekraczając przewidywania. W 2006 r. było inaczej – wpływy sięgnęły 99,8 proc. planu i wyniosły niewiele ponad 117 mld zł.
Ubiegłorocznym dobrym wynikom trudno się dziwić, skoro wpływy z CIT wyniosły 114 proc. planu, z podatku od spadków i darowizn – aż 153 proc., a z daniny od czynności cywilnoprawnych – 134 proc. Najniższe były wpływy z opłaty targowej – wyniosły „zaledwie” 99 proc. planu.
Z kolei poziom wydatków w miastach, gminach, powiatach i województwach utrzymał się na tym samym poziomie jak rok wcześniej – wyniósł 93 proc. planu. W sumie samorządy wydały ponad 129 mld zł – o ponad 9 mld zł mniej, niż zaplanowały, ale jednocześnie o tyle samo więcej, niż wydały w całym 2006 r. Z tego co piąta złotówka została przeznaczona na inwestycje. Podobny odsetek był rok wcześniej, ale wówczas wydatki na ten cel były o prawie 2 mld zł niższe.
W 2007 r. inwestycje wyniosły 26,3 mld zł. Stanowiły najważniejszą pozycję w łącznych budżetach województw, mniej istotną – w powiatach. W pierwszym przypadku aż co trzecia złotówka poszła na inwestycje. W drugim – zaledwie co ósma. – Duże znaczenie miała zamiana w 2004 r. części subwencji i dotacji z budżetu centralnego na udział w CIT. Od 2004 r. co rok nasze dochody rosły o 15 – 20 proc. i dzięki temu mogliśmy więcej inwestować. Do tego od ubiegłego roku zaczęliśmy też korzystać z finansowania zewnętrznego, czego wcześniej nie robiliśmy – mówi Marek Miesztalski, skarbnik województwa mazowieckiego.