Polska mniej konkurencyjna

Bezrobocie powinno u nas nadal spadać, a płace rosnąć. To może rzutować na inwestycje firm, którym coraz trudniej znaleźć dobrych pracowników

Publikacja: 15.07.2008 11:43

Polska mniej konkurencyjna

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Spowolnienie polskiej gospodarki nadchodzi wielkimi krokami, ale wzrost płac w przedsiębiorstwach nieprędko wyhamuje. Na koniec pierwszego półrocza średnie wynagrodzenie było o ok. 10 – 11 proc. wyższe niż przed rokiem – szacują pytani przez ”Rz” ekonomiści. GUS poda dane dzisiaj.

– Do końca roku ta dynamika może utrzymać się w okolicach 10 proc. – ocenia Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku. Szybki wzrost płac utrzymuje się od wiosny 2007 r. Jednocześnie coraz trudniej zdobyć pracownika, gdyż spada bezrobocie. Teraz wynosi 10 proc., czyli o 3 pkt proc. mniej niż przed rokiem, a zdaniem Arkadiusza Krześniaka, głównego ekonomisty Deutsche Banku, na koniec roku może spaść do 9,5 proc.

Największym problemem przedsiębiorców jest jednak fakt, że produktywność nie rośnie w takim tempie jak płace. Polacy nie są też lepiej przygotowani do pracy. – Potrzeba systemowych rozwiązań na poziomie edukacji. Jest ogromny deficyt pracowników technicznych – mówi Lars Bosse, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Firmy zaczęły już same podejmować działania, by ich sobie zapewnić. – Producent ciężarówek Mann współfinansuje naukę w jednej z klas w technikum warszawskim, udostępnia maszyny, zapewnia praktyki, by zdobyć dobrych pracowników – podkreśla Bosse.

Z podobnymi trudnościami zmagają się producenci sprzętu AGD czy RTV. – Cała branża poszukuje techników-mechatroników, a jest tylko jedna szkoła kształcąca w tym zawodzie. Dlatego wspólnie z władzami Łodzi uruchomiliśmy takie kierunki w technikach. Finansujemy tam stypendia, kursy języka niemieckiego i praktyki – mówi Andrzej Maślak, rzecznik BSH.

Trudna sytuacja na rynku pracy w połączeniu z umacniającym się złotym może wpłynąć negatywnie na napływ inwestycji zagranicznych do Polski. Ekonomiści Invest Banku wyliczyli, że tylko w I kwartale średnia pensja w Polsce w przeliczeniu na euro wzrosła o ponad 20 proc. w skali roku, podczas gdy na Słowacji było to 11 proc., a na Węgrzech 3 proc. Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku, uważa, że może to zniechęcić do inwestowania w Polsce głównie średnie firmy. – Duże patrzą na szereg innych czynników, np. benefity od rządu – wyjaśnia.

Francois Colombie, prezes Auchan Polska i Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, twierdzi, że przed Polską stoi sporo wyzwań, jeśli nie chce tracić inwestorów. – Trzeba poprawić produktywność, dostosować kształcenie do potrzeb rynku pracy oraz zaktywizować grupę 50+, która mogłaby wypełnić po części braki kadrowe – mówi.

– Najbardziej pracochłonne inwestycje zaczną trafiać do innych krajów. Zwłaszcza że bezrobocie nadal będzie u nas spadać. Ale dzięki temu Polacy mają coraz większą siłę nabywczą, co także jest atrakcyjne dla inwestorów – podsumowuje Tomasz Kalinowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Radosław Bodys, ekonomista Merrill Lynch w Londynie

W Polsce zatrudnienie pracownika wciąż jest dużo tańsze niż np. w Niemczech. Dlatego wzrost płac wynikający m.in. z problemów ze znalezieniem pracowników nie powinien zniechęcać zagranicznych firm do inwestowania w Polsce. To jeszcze nie ten etap. Średnia płaca wciąż jest bowiem ponadtrzykrotnie niższa niż w Niemczech. Dopiero w długim okresie, jeśli złoty będzie się umacniał (bo przecież inwestorzy przeliczają wynagrodzenia na euro), a płace będą szybko rosły, może to zacząć wpływać na decyzje inwestorów. Natomiast już teraz widać inny problem. Dużo tańsza niż Polska jest Rumunia. Po wejściu tego kraju do Unii Europejskiej to tam wielu inwestorów woli się przenosić. Płace w Rumunii są dziesięciokrotnie niższe niż na zachodzie Europy i ten kraj staje się realną konkurencją dla Polski. Powiedziałbym, że jeżeli ktoś szuka miejsca, aby tanio produkować na eksport, to wybierze Rumunię, jeśli zaś zależy mu na rynku lokalnym, to może wybrać Polskę.

Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu

Pensje w naszej firmie rosną średnio o 10 proc. rok do roku. Koszty pracy stanowią zaś ok. 20 proc. kosztów naszej działalności. Oznacza to, że sam wzrost płac podraża koszty funkcjonowania firmy o ok. 2 proc. rocznie. Mimo oferowania dobrych wynagrodzeń problem z pracownikami jest spory. Zaledwie połowę kontraktów jesteśmy w stanie zrealizować dzięki naszym pracownikom. Pozostałe powierzamy podwykonawcom. Największy problem jednak mamy ze znalezieniem pracowników wykwalifikowanych – project managerów – którzy poprowadzą projekt. Inne firmy z branży też się z nim borykają i coraz powszechniejsze stało się podkupowanie pracowników od konkurencji. A skoro na rynku takich specjalistów jest mało, to wiadomo, że trzeba im zaoferować wysokie pensje. Wystarczających rezultatów nie przynosi już nawet współpraca z uczelniami. Dlatego właśnie pracujemy nad wewnętrznym systemem szkoleń, który umożliwi jak najszybsze wyszkolenie pracownika na project managera.

Spowolnienie polskiej gospodarki nadchodzi wielkimi krokami, ale wzrost płac w przedsiębiorstwach nieprędko wyhamuje. Na koniec pierwszego półrocza średnie wynagrodzenie było o ok. 10 – 11 proc. wyższe niż przed rokiem – szacują pytani przez ”Rz” ekonomiści. GUS poda dane dzisiaj.

– Do końca roku ta dynamika może utrzymać się w okolicach 10 proc. – ocenia Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku. Szybki wzrost płac utrzymuje się od wiosny 2007 r. Jednocześnie coraz trudniej zdobyć pracownika, gdyż spada bezrobocie. Teraz wynosi 10 proc., czyli o 3 pkt proc. mniej niż przed rokiem, a zdaniem Arkadiusza Krześniaka, głównego ekonomisty Deutsche Banku, na koniec roku może spaść do 9,5 proc.

Pozostało 87% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Finanse
Kraje BRICS nie chcą odejść od dolara. Porażka Rosjan
Finanse
Tylko co trzeci młody Polak ma plan oszczędzania na starość
Finanse
W tych sytuacjach trzeba cofnąć zastrzeżenie numeru PESEL. Jak to zrobić?
Finanse
Co zastąpi WIBOR – czy i jakie ma to znaczenie dla klientów banków