Spowolnienie polskiej gospodarki nadchodzi wielkimi krokami, ale wzrost płac w przedsiębiorstwach nieprędko wyhamuje. Na koniec pierwszego półrocza średnie wynagrodzenie było o ok. 10 – 11 proc. wyższe niż przed rokiem – szacują pytani przez ”Rz” ekonomiści. GUS poda dane dzisiaj.
– Do końca roku ta dynamika może utrzymać się w okolicach 10 proc. – ocenia Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku. Szybki wzrost płac utrzymuje się od wiosny 2007 r. Jednocześnie coraz trudniej zdobyć pracownika, gdyż spada bezrobocie. Teraz wynosi 10 proc., czyli o 3 pkt proc. mniej niż przed rokiem, a zdaniem Arkadiusza Krześniaka, głównego ekonomisty Deutsche Banku, na koniec roku może spaść do 9,5 proc.
Największym problemem przedsiębiorców jest jednak fakt, że produktywność nie rośnie w takim tempie jak płace. Polacy nie są też lepiej przygotowani do pracy. – Potrzeba systemowych rozwiązań na poziomie edukacji. Jest ogromny deficyt pracowników technicznych – mówi Lars Bosse, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Firmy zaczęły już same podejmować działania, by ich sobie zapewnić. – Producent ciężarówek Mann współfinansuje naukę w jednej z klas w technikum warszawskim, udostępnia maszyny, zapewnia praktyki, by zdobyć dobrych pracowników – podkreśla Bosse.
Z podobnymi trudnościami zmagają się producenci sprzętu AGD czy RTV. – Cała branża poszukuje techników-mechatroników, a jest tylko jedna szkoła kształcąca w tym zawodzie. Dlatego wspólnie z władzami Łodzi uruchomiliśmy takie kierunki w technikach. Finansujemy tam stypendia, kursy języka niemieckiego i praktyki – mówi Andrzej Maślak, rzecznik BSH.
Trudna sytuacja na rynku pracy w połączeniu z umacniającym się złotym może wpłynąć negatywnie na napływ inwestycji zagranicznych do Polski. Ekonomiści Invest Banku wyliczyli, że tylko w I kwartale średnia pensja w Polsce w przeliczeniu na euro wzrosła o ponad 20 proc. w skali roku, podczas gdy na Słowacji było to 11 proc., a na Węgrzech 3 proc. Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku, uważa, że może to zniechęcić do inwestowania w Polsce głównie średnie firmy. – Duże patrzą na szereg innych czynników, np. benefity od rządu – wyjaśnia.