Rząd, który właśnie znowelizował budżet na 2009 rok podwyższając deficyt państwa do 27,2 miliarda złotych, szuka wszelkich możliwych źródeł finansowania - a przychody prywatyzacyjne będą zmniejszały potrzeby pożyczkowe w 2010 roku, uznawanym za trudniejszy dla państwa niż 2009 - przychody z podatków będą dalej niskie, a dywidendy spadną.
- Ministerstwo Skarbu Państwa przygotowało aktualizację programu prywatyzacji przewidującą przychody w wysokości 36,7 miliarda złotych. Lista kluczowych projektów obejmuje m.in. sektor energetyki i chemii oraz sprzedaż części udziałów Skarbu Państwa w spółkach giełdowych, w tym części akcji KGHM i Lotos - głosi komunikat MSP.
Makroekonomiści dobrze odbierają plany rządu. - To w zasadzie koniec procesu prywatyzacji w Polsce i w moim mniemaniu wpływ około 30 miliardów złotych w 2009 i 2010 roku wydaje się realistyczny - skomentował główny ekonomista BNP Paribas w Warszawie, Michał Dybuła.
I może wesprzeć złotego i dług. - Jest to pozytywna informacja dla budżetu, biorąc pod uwagę to, że problemem staje się zbliżanie do ważnych granic ostrożnościowych długu publicznego. W tej sytuacji trzeba jak największą część deficytu finansować poprzez przychody z prywatyzacji - powiedział główny ekonomista Banku Zachodniego WBK SA, Maciej Reluga.
- Jeśli plan byłby realizowany, to wspierałby złotego i obligacje (z powodu niższych emisji długu) w średnim terminie - stwierdził.