Gdyby Bruksela uznała, że rząd w Paryżu ma rację, niektóre auta Kia, Hyundaia i Chevroleta produkowane w Korei musiałyby podrożeć o około 8 proc.
Podstawą wniosku był wzrost sprzedaży koreańskich aut we Francji przy dwucyfrowym spadku sprzedaży aut francuskich. KE uznała jednak, że francuski wniosek nie ma jednak uzasadnienia. – Nawet gdyby okazało się, że rzeczywiście import aut z Korei zwiększył się w ostatnich miesiącach, to nie ma dowodów na to, że ten wzrost skoncentrował się we Francji – powiedział rzecznik Karela de Guchta, unijnego komisarza ds handlu.
38,7 tys. samochodów sprzedał w Europie Hyundai w ciągu dziewięciu miesięcy roku
Zdaniem francuskiego ministra ds. ożywienia przemysłowego Arnaud Montebourga Koreańczycy „wrzucają" auta na europejskie rynki po cenach, które są niższe od ich produkcji. O monitorowanie importu aut z Korei Francuzi zwrócili się do KE w sierpniu, domagając się przywrócenia ceł, zgodnie z postanowieniami umowy z 2010 r. Jako podstawę podali wzrost sprzedaży koreańskich marek o 50 proc. tylko w styczniu i lutym. Okazało się jednak, że większość z tych aut została wyprodukowana w Czechach i Słowacji. Przy tym o ile import aut koreańskich do Europy w I półroczu wzrósł o 41 proc., to we Francji o 24 proc.
W tej sytuacji Francuzi grożą teraz zablokowaniem podpisania umowy o wolnym handlu z Japonią, a minister Arnaud Montenbourg nie ukrywa, że chodzi przede wszystkim o obawy przed wzrostem sprzedaży samochodów Toyoty.