Polski rynek nowych samochodów użytkowych, w przeciwieństwie do aut osobowych, ma się całkiem nieźle. W czerwcu gwałtownie wzrósł popyt: liczba rejestracji skoczyła w górę w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku o prawie 29 proc. Korzystne są także dane skumulowane. Od stycznia do końca czerwca rejestracje wzrosły o 2,8 proc. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w ubiegłym miesiącu zarejestrowano 2021 pojazdów użytkowych o masie ponad 3,5 tony. To o 450 sztuk więcej niż rok temu. I o blisko 40 proc. (566 sztuk) więcej niż w maju.
Wzrosty odnotowano we wszystkich grupach pojazdów. Według PZPM zarejestrowano 1874 nowe samochody ciężarowe – o 27,8 proc. więcej niż w czerwcu przed rokiem i o 34,6 proc. więcej niż w maju. Na drogi wyjechało też 147 nowych autobusów, ponad dwa razy więcej niż w maju i o 38,7 proc. więcej licząc rok do roku.
W górę skoczył także prywatny import. W ubiegłym miesiącu był wyższy o 33,4 proc. niż przed rokiem i wyższy o 4,1 proc. w porównaniu z majem. Łącznie od stycznia sprowadzono do Polski 13769 aut użytkowych, to jest o 2,8 proc. więcej licząc w ujęciu rok do roku.
Skąd ten wzrost? Powody są dwa. Pierwszy to zamieszanie, jakie powstało w ubiegłym miesiącu w związku ze zmianą wymogów homologacyjnych, a także dokumentów niezbędnych przy samej rejestracji. Drugi to nowa norma emisji spalin Euro 6. Wejdzie w życie z początkiem przyszłego roku. Teraz jej perspektywa sprawia, że firmy transportowe kupują dostępne jeszcze pojazdy z normą Euro 5, które ze względów technologicznych są w porównaniu do spełniających wymogi Euro 6 po prostu tańsze. Tymczasem po 1 stycznia tych z Euro 5 (ale nowych) nie będzie można już rejestrować.
– Polskie firmy w dużej części realizują przewozy międzynarodowe. Dlatego spieszą się z wymianą samochodów – tłumaczy prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś.