Ponad 2 miliony sprzedanych egzemplarzy w USA to najlepsza przepustka do Hollywood. I mamy kolejną komedię romantyczną, choć różniącą się od innych.

Na ogół są to opowieści o relacjach między parą bohaterów. Tu mamy aż pięć kobiet i czterech mężczyzn z Baltimore. I z góry wiadomo, która płeć jest z założenia jeśli nie zła, to co najmniej nieodpowiedzialna – co twórcy ubarwiają wypowiedziami niezwiązanymi z podstawowym tematem porzuconych niewiast w różnym wieku.

Główną rozgrywającą jest impulsywna Gigi (Goodwin). Po pierwszej randce mężczyźni zapominają o jej istnieniu. Tak jak Conor (Connolly), agent nieruchomości, na co dzień związany z seksowną Anną (Johansson), która choć się z nim przespała, teraz trzyma go na dystans. Gigi postanowiła jednak nie odpuścić Conorowi i w ten sposób poznała jego współlokatora Aleksa (Long). On staje się jej swoistym mentorem, bezinteresownie wyjaśniającym reakcje, a właściwie ich brak ze strony mężczyzn.

Koleżanką z pracy Gigi jest Beth (Aniston) żyjąca w udanym związku z Neilem (Affleck), który ucieka przed małżeństwem. Gdy jej najmłodsza siostra wychodzi za mąż, czara goryczy się przelewa. Beth zrywa związek i zostaje sama. Druga z koleżanek Gigi Janine (Connelly) jest od lat szczęśliwą żoną Bena (Cooper). Ale pewnego dnia on poznaje w sklepie Annę. A jest jeszcze Mary (Barrymore), współpracująca z Conorem agentka od reklamy...

Twórcy sprawnie poruszają się w skomplikowanej materii towarzysko-uczuciowej bohaterów, choć nazbyt łatwo ulegają stereotypom. Że małżeństwo to marzenie i największe szczęście każdej kobiety, że kobietę może zrozumieć tylko gej, a cynik musi zostać pokonany własną bronią.