Sitcom przedstawia zabawne przygody życiowych wykolejeńców i dziwaków, uczęszczających na zajęcia na kiepskiej państwowej uczelni. Edukacje pobierają tam głównie ludzie dorośli, którzy z różnych przyczyn nie skończyli wcześniej studiów. Główny bohater, lekkoduch Jeff, trafia z powrotem na uniwersytet, gdy jego pracodawca odkrywa, że sfałszował prawniczy dyplom. Ma jeden cel: skończyć uczelnie bez wielkiego wysiłku. W pilotowym odcinku próbuje wyłowić z grona studentów książkowego mola, który pomoże mu zdać egzaminy. Poznaje Abeda, nadekspresyjnego żaka pochodzenia arabskiego. Ma on obsesje na punkcie amerykańskiej popkultury - niemal każdą życiową sytuacje porównuje do scen znanych z filmów i seriali. Miał skończyć ekonomię i pomóc ojcu prowadzić bar z falafelami, ale zainteresował się reżyserią.
Jeff i Abed chodzą razem na zajęcia z języka hiszpańskiego. W ich grupie uczy się także Shirley, matka trojga dzieci i żarliwa chrześcijanka. Czuje się misjonarką, m.in. chciała ochrzcić Żydówkę Annie. Ta zareagowała histerycznie na próbę zmiany jej wyznania, bowiem z trudem wychodzi z ciężkiej depresji. W liceum przeżyła nerwowe załamanie. W jego najgorszym momencie brała leczniczą amfetaminę i krzyczała z okien szkoły: „Wszyscy są robotami”.
Najzabawniejszy w serialu jest podstarzały milioner Pierce, który nadal szuka dla siebie miejsca na świecie. Gra go komik Chevy Chase, wracający do formy po długiej serii kiepskich filmów. Jego postać – stereotypowy starszy pan specjalizuje się w seksistowskich żartach i towarzyskich wpadkach.
Nie byłoby dobrego serialu komediowego bez wątku miłosnego. Jeff od pierwszego odcinka podrywa piękną i wyniosłą Brittę. Ich losy przypominają romantyczne perypetie Rose'a i Rachel z sitcomu „Przyjaciele" - na przemian rozchodzą się i wracają do siebie. Britta przez długi czas była buntowniczką i anarchistką. Rzuciła liceum, myśląc, że w ten sposób zaimponuje członkom uwielbianego zespołu Radiohead.
Na jesieni amerykańska stacja NBC pokaże trzeci sezon serialu „Community".