Wszystko dlatego, że – jak się okazało – właśnie na Lazurowym Wybrzeżu została zgwałcona przez Harveya Weinsteina aktorka Asia Argento i tu niejedna jeszcze młoda gwiazdka spotkała się z aktem agresji ze strony tego hollywoodzkiego potentata. Zresztą zapewne nie tylko jego.
Francuzi traktują sprawę poważnie. Za akcją stoi francuska sekretarz stanu do spraw równouprawnienia Marlene Schiappa, 35-letnia feministka, założycielka i redaktorka blogu „Maman travaille” („Mama pracuje”).
- Osiągnęliśmy porozumienie z organizatorami festiwalu – mówi minister Schiappa. – Uczestnicy festiwalu zostaną powiadomieni o możliwości skorzystania z takiej linii. Dzwonić mogą ofiary, ale też świadkowie agresywnych zachowań seksualnych.
Jest w tym posunięciu oczywiście pewna doza histerii, ale jednocześnie obrona festiwalu, który chce uchodzić za przyjazny i próbuje odciąć się od skandali obyczajowych. Tym bardziej, że w miarę zbliżania się terminu otwarcia tej najważniejszej imprezy filmowej świata, coraz więcej kobiet zaczyna głośno mówić o molestowaniu, jakie zdarzało się na Lazurowym Wybrzeżu.
W ostatnich dniach przerwała milczenie nawet tegoroczna przewodnicząca jury konkursu głównego Cate Blanchett, która stwierdziła, że sama też musiała odrzucać „niestosowne propozycje” Harveya Weinsteina. „Nie mieliśmy dobrych relacji, Weinstein zawsze na mój widok powtarzał, że nie jesteśmy przyjaciółmi. Bo nigdy nie zrobiłam tego, czego ode mnie chciał” – powiedziała w rozmowie z dziennikarzem „Guardiana”. Aktorka dodała, że jej zdaniem producent powinien skończyć w więzieniu: „Gwałt jest przestępstwem, a może wyrok sądowy mógłby powstrzymać innych przed seksualną agresją”.