Ogromnie dużo do „Zwariować ze szczęścia" wniosły obie aktorki. Zwłaszcza Valeria Bruni Tedeschi, nominowana za tę rolę do Europejskiej Nagrody Filmowej.
– W tym filmie wszystko było mi bliskie – powiedziała mi aktorka w ubiegłym roku w Cannes. – Mam mnóstwo przyjaciółek. Uwielbiam kobiety tak bardzo, że aż czasem się zastanawiam, czy nie jestem biseksualna. A poza tym intrygował mnie temat psychicznej choroby. Przygotowując się do roli, chodziłam do szpitali, rozmawiałam z pacjentami. Dzisiaj wiem, że chcąc zrozumieć podłoże depresji i schorzeń psychicznych, trzeba sięgnąć do przeszłości pacjenta, dogrzebać się traum, które wywołały wielki ból, jaki się w nich zagnieździł. A sama rola? Starałam się poddać instynktowi, wyrzucić z siebie policjanta, który zazwyczaj pilnuje mojego zachowania.
Najważniejszy jest jednak w filmie właśnie ból. Choroba XXI wieku. Rozmijanie się ludzi i potworną presję pokazał Virzi już wcześniej w „Kapitale ludzkim" – o dwóch pokoleniach Włochów, którzy pod przykrywką dobrobytu i samozadowolenia ukrywają ogromne rozczarowania.
– Jest to zjawisko bardzo powszechne – przyznaje Paolo Virzi. – Dlatego w „Kapitale ludzkim" też pojawiał się psychiatra próbujący pomóc ludziom, dla których obsesją stał się wyścig. Presja społeczna, żądza sukcesu, moralny relatywizm i konsumpcjonizm zabijają. Dzisiaj na Zachodzie coraz silniejszy jest również lęk. Przed wojną, zagrożeniem terrorystycznym, przemocą, śmiercią. Jesteśmy samotni. Potrzebujemy miłości, a nie czujemy się kochani. Potrzebujemy oparcia, a mamy go coraz mniej. To wszystko rodzi niepokój mogący przekształcić się w chorobę.
Virzi mówi, że ma w tej materii również doświadczenia osobiste, rodzinne:
– Moja matka miała problemy. Chciała nawet, żebym został lekarzem, bo stale potrzebowała recept. Niestety, nie wybrałem studiów na Akademii Medycznej. Ona pogodziła się z tym dopiero wtedy, gdy jako reżyser zyskałem trochę sławy i mogłem jej zapewnić dostęp do znanych doktorów. A i tak mam wrażenie, że wykonuję pracę terapeuty. Kino w pewien sposób pełni funkcje terapeutyczne. Opowiadam historie, które są ludziom potrzebne. Nie wiem, czy sztuka może kogokolwiek wyleczyć. Ale próbuję przynajmniej nakłonić widzów, by zaakceptowali, że nie są perfekcyjni.