Jednak o kredytach, a zwłaszcza o podstawowych produktach rozliczeniowych, banki nie opowiadają zbyt wiele. Być może dlatego, że nie komponuje się to z nieco snobistycznym wizerunkiem całej usługi; nie istnieje przecież prestiżowy przelew.
Warto jednak odnotować, że częścią usług bankowych dla najbogatszych są też rozliczenia, a więc konto bankowe i wydawane do niego karty. Tabele opłat i prowizji zwykle konstruowane są na jeden z dwóch sposobów: albo stawki są negocjowane, albo bank całkowicie zwalnia z opłat klientów, którzy utrzymują na rachunkach odpowiednio wysokie środki. Co ciekawe, większość banków wyszła z założenia, że bogatych stać na to, by płacić prowizje za korzystanie z obcych bankomatów. Kartami, które pozwalają za darmo podejmować gotówkę z dowolnego urządzenia w kraju, pochwaliły się tylko Citi Handlowy, ING i Millennium.
Rodzajem posiadanego konta bankowego pochwalić się nie sposób, wyznacznikiem prestiżu może być natomiast karta płatnicza, o ile jest przynajmniej platynowa lub jeszcze rzadziej wydawana. Od oferty dla mniej zamożnych klientów karty takie różnią się wyższymi limitami zadłużenia i zawartością pakietów usług towarzyszących (ubezpieczenia, zestaw usług assistance i consierge). Pod tym względem wyróżnia się oferta Millennium. Klienci bankowości prywatnej tego banku mają do wyboru karty trzech organizacji: Visa, MasterCard i American Express.
Klienci segmentu private banking mają oczywiście całodobowy dostęp do rachunku przez Internet. Jednak tylko w nielicznych bankach najbogatsi masowo z tego korzystają. BPH twierdzi, że wśród najzamożniejszych wykorzystanie tego kanału jest nieco wyższe niż w innych grupach klientów. O dużym zainteresowaniu e-bankowością informuje też PKO BP. Przeważają jednak inne odpowiedzi: klienci bankowości prywatnej na tyle cenią sobie kontakt z osobistym doradcą, że nie chcą przestawiać się na automatyczne kanały dostępu do usług.
Niechęć do korzystania z bankowości internetowej wynika z dwóch czynników. Po pierwsze, klienci mają pewne obawy o bezpieczeństwo transakcji, ale jeszcze ważniejsze jest to, że cenią wygodę. Większość transakcji mogą przecież zlecić doradcy, wystarczy jeden telefon. Oczywiście banki wolałyby skupić się na bardziej skomplikowanych kwestiach niż realizacja przelewów. Te proste czynności to z ich perspektywy marnowanie czasu asystentów czy czasem nawet doradców. Ale z drugiej strony klientom tego segmentu się nie odmawia.