RZ: Czy fundusze private equity będą inwestować w spółki giełdowe?
Jacek Siwicki:
Przyglądamy się spółkom i próbujemy prowadzić z nimi dialog na temat ewentualnych inwestycji. Transakcji typu „public to private“ w Polsce praktycznie jeszcze nie było. Pracujemy nad tym, ale to nie jest takie proste. Poniekąd dlatego, że aby kupić duże pakiety, trzeba ogłaszać wezwanie na podstawie ceny akcji za ostatnie sześć miesięcy. Więc jeszcze trochę trzeba poczekać, kiedy notowania przestaną zahaczać o okres, gdy wyceny były wysokie.
Ile jest spółek na giełdzie, które mogą stać się celem funduszy?
Trudno powiedzieć. Zarówno my, jak i inni nasi konkurenci siedzimy sobie z listami spółek i przeglądamy kwartalne wyniki. I przyglądamy się temu, gdzie te pieniądze można ulokować. W 2006 i 2007 r. fundusze private equity zebrały bardzo dużo środków na inwestycje. Pieniędzy na transakcje na rynku jest w bród. Oczywiście jest kwestia warunków, wyceny, ale też podzielenia się prawem do podejmowania decyzji. Oczekiwania funduszy private equity w ramach współpracy z przedsiębiorcą wychodzą poza proste zasiadanie w radzie nadzorczej. Dotyczą zazwyczaj prawa do wspólnego podejmowania pewnych decyzji, a czasami uzgadniamy nawet zasady wychodzenia z inwestycji.