W książce Wojciecha Dziemianowicza dostało się przede wszystkim lokalnym liderom. Chodzi o to, jak starają się przyciągać inwestycje zagraniczne. Wiele gmin charakteryzuje się zupełną bezczynnością w tym względzie, twierdząc, że ich lokalne środowisko (np. zasoby pracy, rynki zbytu itp.) nie jest atrakcyjne dla żadnego inwestora. Część władz gminnych podejmuje z kolei pewne działania, ale są one zbyt pasywne i standardowe (np. uzbrojenie terenów inwestycyjnych, wpisanie się do bazy gmin). Oczekują nie inwestora, który doskonale wpasowałby się w strategię rozwoju lokalnego, ale „każdego inwestora dającego miejsca pracy”.
Jakie są przyczyny tego zjawiska? Dziemianowicz stawia tezę, że skuteczność w pozyskiwaniu kapitału zależy od konkurencyjności danej gminy. Problem w tym, że wielu liderów lokalnych nie wie, jaka jest pozycja konkurencyjna gminy ani jak ją budować. Prostych odpowiedzi na te pytania nie ma. Wójtowie czy burmistrzowie muszą sami się zastanowić, jaka strategia rozwoju – uwzględniająca specyfikę lokalnego układu – będzie dla nich najlepsza. Bo konkurencyjnym można być na bardzo wiele sposobów.
Wyzwania, jakie stawia autor, podejmą zapewne tylko najbardziej aktywni i ambitni liderzy lokalni. Pierwszy krok – przeczytanie książki – nie będzie łatwy, bo jest ona naszpikowana naukowymi teoriami i wynikami badań. Ale warto.