[b]Rz: W jakie diamenty warto inwestować?[/b]
Beniamin Fedorowicz: Zacznijmy od rozróżnienia kamieni jubilerskich i przeznaczonych na inwestycje. Pierwsze są zwykle niezbyt duże, rzadko osiągają wielkość karata. Są szlifowane na różne sposoby i dość drogie, bo do ich ceny trzeba doliczyć oprawę. Kamień dla inwestora musi mieć zgodny z normą szlif okrągły, wysoką klasę i ważyć co najmniej karat.
[b]Pańskie rekomendacje?[/b]
Zwykle namawiam klientów, żeby w ramach dywersyfikacji portfela przeznaczyli przynajmniej 10 proc. oszczędności na zakup brylantów. Do takiej inwestycji można przystąpić, mając przynajmniej 50 tys. zł. Koniecznie trzeba skorzystać z usług wyspecjalizowanej firmy. Kupując kamień inwestycyjny u jubilera, można zapłacić nawet 50 proc. powyższej ceny rynkowej. W Polsce ceny są takie same jak w Amsterdamie czy Tel Awiwie. Rynek diamentów rządzi się swoimi prawami. Wszyscy uczestnicy respektują reguły ustalone przez De Beers. Nikt nie próbuje oszukiwać, bo natychmiast zniknąłby z rynku. Dlatego nabywca nawet nie otwiera woreczka diamentów kupionych na giełdzie.
[b]Jakie brylanty są najpopularniejsze w Polsce?[/b]