Na ceremonii otwierającej obrady konferencji ONZ ds. zmian klimatu zabrakło urzędowego optymizmu. Kolejni mówcy, wśród których znaleźli się m.in. premier Donald Tusk, szef rządu Danii Anders Rasmussen i minister środowiska Maciej Nowicki, podkreślali zagrożenie, jakie dla walki z ociepleniem klimatu niesie obecny kryzys gospodarczy.
– Konferencja w Poznaniu odbywa się w krytycznym momencie. Problemy ekonomiczne zdominowały wysiłki podejmowane przez rządy i społeczność międzynarodową – mówił premier Rasmussen. Szef duńskiego rządu podkreślił, że przyszłoroczna konferencja klimatyczna w Kopenhadze jest ostatnim momentem na przyjęcie międzynarodowej umowy, która zastąpi protokół Kioto. – W Poznaniu musimy wyznaczyć ramy przyszłego porozumienia, które doprowadzi w 2050 r. do redukcji emisji CO2 o 50 proc. w porównaniu z 1990 r. – przekonywał.
Znaczenie konferencji w Poznaniu podkreślał też premier Tusk. Jednak w jego przemówieniu pojawiły się także inne akcenty. – Nowe porozumienie musi uwzględniać pozycję i możliwości poszczególnych krajów. Musimy połączyć ochronę klimatu ze wzrostem gospodarczym i pogodzić ją z ambicjami społecznymi dotyczącymi m.in. konsumpcji. Cel, o którym będziemy tutaj rozmawiać, jest jeden, ale ważne, by każdy kraj mógł sam wybierać najlepszą ścieżkę do jego osiągnięcia – przekonywał szef polskiego rządu.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Tusk wypowiadał te słowa, mając na myśli również sprawy europejskiego podwórka. Polska sprzeciwia się pakietowi klimatycznemu UE, sugerując, że nie uwzględnia on specyfiki polskiej energetyki opartej na węglu. Premier już wcześniej zapowiedział, że jeżeli pakiet nie zostanie zmodyfikowany zgodnie z naszymi sugestiami, Polska zawetuje go. Głosowanie nad dokumentem ma się odbyć na posiedzeniu Rady Europejskiej 11 – 12 grudnia. W tym samym czasie, gdy w Poznaniu będą trwały najbardziej gorące rozmowy kończące konferencję.
Jednocześnie pod słowami polskiego premiera mógłby się podpisać każdy z przybyłych na szczyt delegatów państw rozwijających się. Wielu komentatorów obawia się, że radykalne i sztywne stanowisko w sprawie ochrony klimatu, jakie prezentują przedstawiciele UE i organizacji międzynarodowych, zniechęci te kraje do szukania kompromisu i storpeduje porozumienie kopenhaskie.