Nowy tydzień na krajowym rynku finansowym rozpoczął się od drastycznej przeceny akcji. Ceny papierów największych firm na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie poleciały w dół aż o 3,8 proc., wyznaczając nowe minimum bessy. Indeks największych spółek – WIG20, spadł do poziomu najniższego od listopada 2003 roku.
Negatywny wpływ na całą giełdę ma sektor bankowy. Wczoraj ceny akcji dwóch największych banków, PKO BP i Pekao, spadły po około 8 proc., skupiając na sobie prawie połowę obrotów całego parkietu. Inwestorzy coraz bardziej obawiają się o kondycję sektora. Największe banki jeszcze nie opublikowały swoich rocznych wyników, a te, które już to uczyniły, raczej nie miały się czym pochwalić.
Według najnowszej ankiety agencji Reuters w czwartym kwartale 2008 roku Bank Pekao miał w ostatnich trzech miesiącach zysk o 22 proc. niższy niż przed rokiem. Na czysto zarobił 660 mln zł, a wpływ na to miały niższe koszty prowizji. W ocenie Marty Jeżewskiej z BRE Banku bank poniesie też dużo wyższe koszty ryzyka kredytowego. Ponieważ sektor bankowy rzutuje na całą giełdę, niepokój inwestorów wydaje się uzasadniony. Od początku roku akcje banków przeceniono o przeszło 30 proc.
Spadkom na giełdzie towarzyszyła wyprzedaż na rynku walutowym, gdzie złoty stracił po około 3,5 proc., zarówno do dolara, jak i euro. Niechęć inwestorów do tzw. ryzykownych aktywów widać było też w innych krajach regionu, choć np. w Czechach czy na Węgrzech skala przeceny była mniejsza niż u nas. Paweł Bartczak, makler DM BZ WBK, zwraca uwagę, że na giełdzie i rynku walutowym wciąż odciska się problem związany z opcjami walutowymi. Wczoraj kolejne spółki (Duda, Polna) poinformowały o ujemnej wycenie instrumentów zabezpieczających przed ryzykiem kursowym.
Analityk DM PKO BP Przemysław Smoliński spodziewa się, że być może już dzisiaj rozpocznie się korekta, ale po dwóch tygodniach na GPW powrócą spadki. Zniżki zdominowały również parkiety Europy i Stanów Zjednoczonych.