Długo oczekiwana przez analityków korekta na rynkach akcji zaczęła zbierać swoje żniwo. Na niektórych rynkach wschodzących spadki z ostatnich pięciu sesji były nawet dwucyfrowe. Najgorzej sytuacja wyglądała na rynku rosyjskim, jednak tam akcje najbardziej zdrożały podczas ostatniego odreagowania i od początku roku są na 60-proc. plusie. Warszawska giełda mimo pozytywnego zakończenia sesji w piątek straciła w ciągu ostatnich pięciu dni blisko 4 proc. Na minusie zakończyły tydzień też inne rynki w naszym regionie. Mocno na wartości, bo ponad 6 proc., stracił węgierski BUX. Ale spadki dominowały też w Azji i Ameryce Południowej.

Światowe rynki akcji zdecydowanie potrzebują nowego impulsu do kontynuowania wzrostu. Inwestorom nie wystarczają już lepsze odczyty wskaźników wyprzedzających gospodarkę. Jednak na rynku wciąż nie brakuje optymistów. Jonathan Garner, strateg rynków wschodzących w Morgan Stanley, uważa, że indeks MSCI Emerging Markets pokazujący zachowanie na ponad 20 rynkach wschodzących wzrośnie w ciągu 12 miesięcy o 31 proc. Z obecnego poziomu 750,5 pkt ma osiągnąć wartość 985 pkt. Sam Garner przestrzega jednak inwestorów przed zbytnim entuzjazmem i odradza agresywne kupowanie akcji. Jego zdaniem słabsze dane makroekonomiczne z USA i Chin wywołają kolejną falę spadkową na światowych rynkach akcji. Za najlepszą inwestycję Garner uważa kupno akcji z azjatyckich rynków wschodzących.

Bezpośrednim impulsem dla spadków na rynkach wschodzących w ostatnich dniach było wyhamowanie wzrostu notowań na rynku surowcowym. Część analityków przewiduje, że wobec braku kolejnych oznak ożywienia gospodarczego ceny surowców mogą spaść. Jednak nadpłynność globalnego systemu finansowego jest tak duża, że nie ma co liczyć, że zniżki cen paliw i metali będą duże i długotrwałe.