Podniebne hotele na transkontynentowcach

Taki obrazek: pasażer klasy business wyciąga nogi, odpychając fotel przed sobą z podróżnym klasy ekonomicznej. Prawie go więzi. To całkiem realne, bo im w ekonomicznej ciaśniej, tym w klasach business i pierwszej standard wyższy

Publikacja: 27.11.2009 00:09

Luksusowe wyposażenie w pierwszej klasie linii Etihad. Futurystyczne fotele złożone...

Luksusowe wyposażenie w pierwszej klasie linii Etihad. Futurystyczne fotele złożone...

Foto: materiały prasowe

Na lotniskach pasażerowie coraz częściej odprawiają siebie i swój bagaż sami. A wkrótce grozi nam nawet, że będziemy sami wnosić walizki na pokład...

Z jednej strony linie lotnicze chcą utrzymać pasażerów klasy ekonomicznej, obniżając koszty podróży. Z drugiej – przyciągnąć do siebie klientów gotowych zapłacić więcej. Ale w zamian oczekujących czegoś naprawdę wyjątkowego.

[srodtytul]Luksus po singapursku[/srodtytul]

Nie ma się czemu dziwić, bilet w klasie business na najdłuższe loty i najdłuższe dystanse – bezpośrednie połączenia z Nowego Jorku i Los Angeles do Singapuru – potrafi kosztować w obie strony odpowiednio 9500 i 11 500 dolarów. Takie przeloty oferują linie Singapore Airlines, a na pokładzie nie ma w ogóle klasy ekonomicznej. A jeszcze nie tak dawno była.

Najwyższy standard mają połączenia między centrami finansowymi jak Hongkong, Singapur, Tokio, Londyn, Paryż. Według Jerzego Barana, prezesa biura podróży Trip Club specjalizującego się w luksusowych usługach, z klasy business korzystają głównie biznesmeni, a z klasy pierwszej postacie z pierwszych stron gazet, głównie gwiazdy.

Od pasażerów klas business i pierwszej stewardesa nie tylko odbierze płaszcz i kapelusz, ale też zapakuje buty do woreczka z logo przewoźnika. Czekają też na nich coraz nowocześniejsze kabiny, fotele i usługi na coraz wyższym poziomie. Także zaawansowane technologicznie centra rozrywki z 23-calowymi ekranami i systemami – jak KrisWorld w Singapore Airlines, który oferuje do wyboru ponad 100 filmów, 180 telewizyjnych show, 700 płyt CD i książek audio, 22 stacje radiowe i 65 gier, 23 programy Berlitz do nauki języków i wiele innych usług.

Dla tych, którzy nie chcą spędzać całego lotu w fotelu, jest bar (np. w boeingach 747). Całą podróż można też przespać. Virgin Atlantic proponuje specjalną kabinę, snooze zone (strefa drzemki), z przyćmionym światłem i bezszelestną obsługą.

Do tego trzeba dodać posiłki na życzenie, nawet siedmiodaniowe, bogatą kartę win. Świeżą pościel i piżamę od Givenchy (Singapore Airlines) albo pościel z naturalnych tkanin i koce z australijskiej wełny (Qatar Airways). I zestaw kosmetyków, na przykład od Bulgari (Thai Airlines).

[srodtytul]Kto to projektuje [/srodtytul]

Według magazynu “Wall-paper” designerem, który odniósł największe sukcesy, projektując wnętrze i fotele samolotów, jest Joe Ferry. Od 13 lat dowodzi biurem projektowym Virgin Atlantic – dużego międzynarodowego towarzystwa lotniczego należącego do Richarda Bransona i Virgin Group.

Wszystko, z czym pasażer się styka w kabinie Upper Class (klasy wyższej), nosi piętno Ferry’ego i jego zespołu. Od projektu wnętrza po uniformy obsługi i menu. Chodzi o przekształcenie lotu w zdarzenie, które zaczyna się od odprawy biletowej, a kończy na odbiorze bagażu. Nic nie może być przypadkowe. Dopełnieniem całości jest starannie wyselekcjonowany i przeszkolony serwis naziemny i pokładowy.

Największym osiągnięciem Ferry’ego jest fotel, który zamienia się w łóżko. Fotel ma aż 56 cm szerokości, regulowane podparcie kręgosłupa i puf, który może się zamienić w dodatkowe siedzenie dla gościa (można porozmawiać o interesach czy razem wypić drinka). Jest ergonomiczny, lekki i elegancki.

Pierwszy całkowicie rozkładany fotel, zaprojektowany przez brytyjską grupę Tangerine, wprowadziły w 1995 r. w klasie business linie British Airways (nadal jest na pokładach w serwisie Club World). Ma 54,3 cm szerokości – tu jak w sporcie liczą się nawet ułamki centymetra. Nazwano go Z-bed (łóżko Z), składa się z trzech elementów, które po rozłożeniu dają długość 198,1 cm. Za naciśnięciem guzika przesuwany ekran odgrodzi pasażera od sąsiada obok. Rewolucyjny był wówczas nie tylko sam fotel, ale i sprytne rozmieszczenie siedzisk “na waleta”, czyli w jednym rzędzie na przemian jedno przodem, drugie tyłem. Dzięki temu udało się wygospodarować więcej miejsca dla podróżnych przy tej samej liczbie foteli. Tangerine zyskało sławę pracowni, która potrafi najlepiej wykorzystać przestrzeń.

W ubiegłym roku British Airways ponownie zaangażowały Tangerine, by wspólnie z brytyjską grupą projektową Forpeople przygotowały nowy projekt kabiny pierwszej klasy o jeszcze wyższym standardzie. Prawdopodobnie będzie gotowy za dwa lata.

Forpeople specjalizuje się w produktach luksusowych. Uważa się, że jak nikt inny projektanci z tej pracowni znają potrzeby odbiorców i potrafią dopieścić każdy detal. W swoim portfolio mają projekty dla takich klientów jak Jaguar czy Volvo.

Kolejna sława to James Park Associates (z siedzibami w Londynie i Singapurze). Biuro zaprojektowało dla Japan Airlines najnowszy fotel pierwszej klasy. Jest zrobiony z włókien węglowych, żeby był lżejszy i obity szarym eleganckim zamszem. Ma miękkie, tapicerowane podłokietniki i duży stolik o wymiarach 79x38 cm, który można odsunąć bez zdejmowania tego, co na nim stoi.

65 proc. materiałów użytych do jego produkcji podlega recyklingowi. “Lata” w samolotach Boeing 777-300ER kursujących na trasach Tokio – Nowy Jork i San Francisco.

[srodtytul]Nie fotel, lecz sypialnia[/srodtytul]

Futurystyczne rozkładane fotele to już standard. Najnowsza tendencja to przedziały, oddzielne dla każdego pasażera. Jak w liniach Etihad, które w tym roku proponują klientom takie właśnie miejsca. I to po tym, jak raptem trzy lata temu wprowadziły superwygodne fotele na pokładach airbusów A330-200 (obracają się o 180 st. tak, że dwóch pasażerów może siedzieć naprzeciwko siebie przy wspólnym stole).

Nowy przedział jest oczywiście luksusowo wyposażony i zamykany za pomocą ażurowych przesuwanych drzwi, a łóżko po rozłożeniu ma prawie 205 cm długości. Na pokładzie jest 12 takich miejsc plus obszerna łazienka z dwoma oknami.

Sypialnie z prawdziwego zdarzenia z pełnowymiarowym podwójnym łóżkiem są wciąż rzadkim luksusem. W 2007 r. wprowadziły je na pokładach airbusa A380 Singapore Airlines w swojej superpierwszej klasie. Na łóżku jest najprawdziwszy materac, a przedziały z łóżkami są dostępne tylko dla 14 pasażerów. Rzecznik Singapore Airlines zastrzegł jednak, że gdyby pasażerom przyszło do głowy używać łóżka do nieodpowiedniej aktywności, czyli po prostu uprawiać seks – zostaną upomniani przez personel pokładowy.

Na pociechę pasażerom przysługują dwie kąpiele. Łazienkę można zarezerwować na 25 minut, podczas których pasażer ma prawo do 5-minutowego prysznica. Po kąpieli personel umyje łazienkę dla kolejnego chętnego.

Zaprojektowanie kabiny samolotu i jej wyposażenia, a już na pewno tak złożonego jak naszpikowany elektroniką fotel z panelem do sterowania, miejscem na bagaż, a niekiedy także z urządzeniem do masażu, to jedno z trudniejszych zadań dla designera. Musi być on projektantem i przedmiotów, i wnętrz. Kabina samolotu jest jak strąk fasoli, który mieści nie tylko fotele, ale schowki i instalacje – oświetlenie, wentylację, urządzenia elektroniczne. Sukces zależy od tego, czy projektant potrafi do maksimum wykorzystać przestrzeń. Przewoźnicy rzadko się godzą, by w parze z modernizacją i podniesieniem standardu zmniejszyć liczbę miejsc.

Projekt kabiny musi też sprostać rygorystycznym wymogom bezpieczeństwa. Każde siedzenie przechodzi testy, od symulowanych wypadków po przeciwpożarowe. Problemem jest również waga wyposażenia. Projektanci eksperymentują z nowymi technologiami, głównie z superlekkim włóknem węglowym, które wypiera aluminium. Chętnie stosują też materiały o strukturze plastra miodu, a więc puste w środku, i pokrywają je sztucznymi tworzywami czy naturalnym drewnem lub skórą, by wyglądały solidnie i elegancko.

W nowoczesnych kabinach dominuje biel i wymyślne oświetlenie. Świecące włókna LED (light-emitting diode) mogą być wplecione w dywany, tapicerkę foteli i panele wokół okien. Zdarzają się nawet imitacje rozgwieżdżonego nieba na suficie. Światło może zmieniać barwę odpowiednio do pory dnia. Ekstrawagancja nie jest jednak wskazana. Flotę eksploatuje się nawet przez 20 lat, a wystrój zmienia mniej więcej co siedem, chociaż ostatnio cykl ten się skraca, np. w Singapore Airlines czy w Etihad.

[srodtytul]Gwiazdki dla najlepszych[/srodtytul]

Którzy przewoźnicy rozpieszczają najskuteczniej, można sprawdzić w rankingu londyńskiej firmy Skytra (www. airlinequality. com). Liniom lotniczym i lotniskom przyznawane są na podstawie surowej oceny specjalistów i pasażerów gwiazdki (i na pewno nie są to gwiazdki za gumowe kanapki z lodówki, za które coraz częściej trzeba dodatkowo zapłacić).

Pięcioma gwiazdkami w tej chwili może się szczycić sześć linii lotniczych: Asiana, Kingfisher, Qatar, Cathay Pacific, Malaysia i Singapore. LOT ma trzy gwiazdki, przy czym obsługa naziemna, transfer i posiłki na lotach na krótkich dystansach – raptem dwie, co oznacza tyle, co zły.

Podróż w klasie business, a na pewno pierwszej można porównać do nocy spędzonej w luksusowym hotelu. A jeśli nawet komuś nie uda się wyspać, to na pewno wyciągnie się wygodnie. A i tak ci, których na to stać, wybierają prywatne samoloty, twierdzi Jerzy Baran z Trip Club. – Nie muszą się przejmować kontrolami bezpieczeństwa na lotniskach, opóźnianymi lotami, czy niepokoić, że zginie bagaż – wyjaśnia.

Taką usługę oferuje na naszym rynku NetJets Europe. Standard jest wyśrubowany. Ceny kart zaczynają się od 58 000 euro za 12 godzin przelotów. NetJets Europe w ostatnich trzech latach odnotowała wzrost na poziomie 47 procent. Firma zleciła niedawno Sir Normanowi Fosterowi zaprojektowanie wnętrza samolotu 7X. Architekt na tym nie poprzestał i zaproponował również nowy wygląd kadłuba. Ostatecznie projekt został rozszerzony na całą flotę. Nowoczesne wnętrza Fostera mają być popisem wyrafinowanej elegancji.

[ramka][srodtytul]Najlżejsza walizka świata[/srodtytul]

Dla tych, którym zdarzyło się podczas odprawy przed podróżą samolotem przepakowywać walizki tylko po to, by nie zapłacić za nadbagaż, mam dobre wiadomości. Nie, linie lotnicze nie zwiększają limitu bagażu, jaki można ze sobą zabrać na pokład. Nadal jest to 20 kg w klasie ekonomicznej i 30 kg w klasie biznes i pierwszej. Przeciwnie, personel naziemny coraz uważniej kontroluje wskazania wagi. Za każdy dodatkowy kilogram karzą słoną opłatą. A już sama walizka waży swoje.

Zwrócił na to uwagę Ross Lovegrove, brytyjski designer sławny z odchudzania codziennych przedmiotów. Stworzył filozofię projektowania, którą nazywa fat-free, czyli designem beztłuszczowym. Takim, którego produkty są pozbawione zbędnej materii. Niektóre, gęsto usiane dziurami, przypominają ementaler. Za to są lekkie i bardziej ekologiczne. Tym razem Lovegrove zaprojektował najlżejszą walizkę świata. I znalazł dla niej producenta – brytyjską markę Globe-Trotter słynącą z luksusowych ręcznie robionych sakwojaży. Futurystyczna czarna walizka podręczna (53x38x20 cm) otrzymała nazwę onehundred&ten czyli sto dziesięć, jako że Globe-Trotter świętuje 110. urodziny.

Jest wykonana z tworzywa o nazwie 3X Fibre (splot włókien węglowych i włókien kevlaru), lekkiego i trwałego, opracowanego wspólnie przez projektanta i specjalistów z Toray Corporation i DuPont. A że jest nie do zdarcia, niech świadczy fakt, że kevlar stosuje się w kamizelkach kuloodpornych i kaskach. Lovegrove odchudził też walizkę o podszewkę. W efekcie waży zaledwie 1,35 kg. Moja wysłużona walizeczka – 3 kg. A że bagażu podręcznego można wziąć na pokład 5 – 8 kg, robi to różnicę. W galerii Moss w Nowym Jorku, która ma do sprzedania kilka z limitowanej serii tysiąca egzemplarzy, kosztuje ona 3525 dolarów. Gdyby więc policzyć, ile kilogramów nadbagażu mogłabym za tę sumę opłacić, okazałoby się, że z moją ciężką walizką bagażową mogę podróżować do końca życia, a i tak oszczędzę.

No, ale to byłoby diabelnie nieekologiczne. Zmniejszenie masy samolotu (z załadowanym bagażem) to mniejsze zużycie paliwa, a więc i emisji CO2. Tylko czy 1000 podręcznych walizek zmieni cokolwiek, skoro co roku sprzedaje się mniej więcej 3 miliardy miejsc?

[i]—m.t.[/i][/ramka]

Na lotniskach pasażerowie coraz częściej odprawiają siebie i swój bagaż sami. A wkrótce grozi nam nawet, że będziemy sami wnosić walizki na pokład...

Z jednej strony linie lotnicze chcą utrzymać pasażerów klasy ekonomicznej, obniżając koszty podróży. Z drugiej – przyciągnąć do siebie klientów gotowych zapłacić więcej. Ale w zamian oczekujących czegoś naprawdę wyjątkowego.

Pozostało 97% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy